Get your dropdown menu: profilki

Strony

piątek, 27 lutego 2015

Ks1;Rozdział 7.

ZOBACZ 
Księga 1: Piraci
Rozdział 7: Pierwsze Spotkanie

Przyjaciele zaczęli rozglądać się po mieście, zachodzili do różnych domów w poszukiwaniu jakiegoś maga ziemi. Po przebiegnięciu centrum cała trójka usiadła na krawężniku chodnika.
- Znaleźliście coś? - spytała zaciekawiona Avatar.
- Nic. Jeden facet nawet zamknął mi drzwi przed nosem.
- Norie, nie przeżywaj tak. - powiedział chłopak.
- Przyciął by mi rękę!
- To było trzeba ją zabrać...
- Wy dwaj uspokójcie się tam i spójrzcie. Wszyscy ludzie uciekają i zamykają się w domach. - wstałam i od razu zaczepiłam jakąś kobietę. - Co się tutaj dzieje? Dlaczego wszyscy uciekają?
- To piraci. Oni płyną tutaj, pewnie po jakiś ekwipunek. Co tydzień terroryzują miasto, a my niestety musimy im dać czego chcą.
- Dlaczego? - spytałam cicho.
- Technologia w tych czasach już upadła przez nich. Nie ma już produkcji Satomobili, nic nie ma. Teraz zastraszają prezydenta, więc musimy być im posłuszni.
- Porozmawiam z nimi. - kiedy chciałam pokierować się w stronę statku z którego wysiadali piraci, kobieta złapała mnie za rękę.
- Nie idź tam sprowadzisz na nas kłopoty. Chodź do mojego mieszkania ukryj się tam przez chwilę gdy oni są.
- Jestem z przyjaciółmi. - wskazałam palcem w stronę Norie i Eizo.
- Zawołaj ich, szybko. - powiedziała zdenerwowana i wystraszona kobieta.
***
- Chcecie coś do picia?
- Nie dziękuję. - odpowiedziała Norie.
- Ci piraci szwendają się po mieście już ze cztery godziny. Nikt nawet nie wyjdzie z mieszkania.
- Niestety Kiro tak jest zawsze. Nikt nie wychodzi dopóki ich kapitan nie da jakiegoś rozkazu. Jak już da to wszyscy się boją. Tydzień temu jak wyszliśmy kazał dla pewnego mężczyzny przyłączyć się do piratów i wiernie mu służyć, ten odmówił. Nie chciał zostawić narzeczonej.
- I co się wtedy stało? - spytał zaciekawiony chłopak.
- Kapitan dla jego ukochanej uciął głowę mieczem. To był straszny widok. Od tamtej pory mężczyzna nie wychodzi z domu, a nikt nie ma odwagi aby mu pomóc.
- Nie ma kogoś kto mógłby wam pomóc? - Eizo spojrzał na kobietę i uśmiechnął się.
- Niestety musimy liczyć sami na siebie.
- To może Avatar? - spytała Norie.
Po tych słowach kobieta spojrzała na dziewczynę i podeszła.
- Avatara nie ma, opuścił nas już dawno temu. Nie ma żadnej nadziei.
- Nie ma Avatara, ale my pomożemy co w naszej sile. - wtrąciła się Kira. - Zresztą jakby nagle Avatar się rozmyślił to pomoże wam jestem tego pewna.
- Oj lepiej nie. Piraci coś kombinują jeśli chodzi o Avatara lecz nikt nie wie jeszcze co.
Nagle przez megafony w całym mieście Republiki rozproszył się głos.
'' Witajcie mieszkańcy Republiki zapraszam wszystkich do centrum miasta. Lepiej niech pojawią się wszyscy. Jeśli ktoś coś będzie kombinował to skrócę jego marny żywot. ''
- Szybko, wychodzimy. Nie patrzcie dla kapitana prosto w oczy, nie odzywajcie się niepytani i wykonujcie ich polecenia.
- Tak postaramy się.
Po kilku minutach mieszkańcy pojawili się w centrum. Wszyscy stali w rzędach od młodych po starych ludzi. Na przeciwko stała gromadka piratów która śmiała się. Jeden z nich wyszedł na środek i zaczął mówić.
- Wszyscy młodzi mężczyźni oraz starsi zobowiązani są do walczenia dla nas i pracowania na statku. Kobiety i dzieci niech wracają do domów i nie utrudniają nam dalszej pracy. Jeśli ktoś chce się przeciwstawić albo nie przyjmie wydanego polecenia niech zgłosi się do kapitana, natomiast on z wami porozmawia.
- Na statek. Natychmiast! - krzyknął drugi z piratów i zaśmiał się. - Chyba, że mamy wziąć was siłą.
Mężczyźni zaczęli powoli wchodzić na statek. Byli popychani i wyśmiewani.
- Chodź jeśli chcesz żyć. - powiedział cicho jeden z mężczyzna do Eiza.
- Co?  -zdziwił się chłopak. - Ale ja nie...
- Jak wszyscy to wszyscy, radzę ci się nie przeciwstawiać.
- Kira... Norie? Zróbcie coś.
- Jasne, czekaj. - odpowiedziała Avatar.
Dziewczyna podbiegła do jednego z piratów i nisko się ukłoniła.
- Ja i moja koleżanka też chcemy się do was dołączyć. Chcemy godnie służyć wam, piratom...
- W sumie. - mężczyzna dotknął dziewczynę po policzku. - Przydadzą nam się jakieś kobiety na pokładzie, a was jest tylko dwie. Nie powinno być problemu.
Szybko oddaliłam się od wstrętnego i dziwnego pirata. Podbiegłam do przyjaciół.
- Norie, idziemy z Eizo.
- Miałyście mnie ratować,a nie... - zdziwił się chłopak.
- Chcesz przyłączyć się do naszego wroga? - spytałam przyjaciółkę. Byłam zdziwiony i jednocześnie wystraszona, mieliśmy wejść na statek ludzi którzy zabijają.
- Jeśli będzie taka potrzeba to zaatakujemy od środka. - odpowiedziałam.
- Nie damy sobie rady ich jest kilkadziesiąt, a nas... - powiedział zdenerwowany Eizo.
- Dwóch? -
- Cicho siedź! Czekaj, ale nas jest trzech...
- Sorki nie myślałam, że trzeba cię w to wliczać Eizo.
- Bardzo śmieszne koleżanko.
- Dobra chodźmy. - odwróciłam się w stronę statku. Był ogromny zmieściło by się tam całe miasto. Wzięłam głęboki wdech i pokierowałam się wraz z przyjaciółmi do środka.

sobota, 21 lutego 2015

Już 10 lat...

Dokładnie 10 lat temu, 21 LUTEGO swoją premierę na angielskim Nicku miały dwa pierwsze odcinki ATLA czyli ''Chłopiec w górze lodowej'' i ''Powrót Avatara''. ATLA jest już od dziesięciu lat, aż trudno uwierzyć, że ten czas tak szybko leci. Pamiętajcie nigdy nie zapomnijcie o tym dniu. Dla każdego fana jest on ważny. Dam wam kilka obrazków i zdjęcie :) Wesołych 10 lat ATLA! Niektórzy ludzie od jutra jeśli dobrze pamiętam czyli 22 Lutego będą świętować tydzień Avatara. Każdy dzień ma swoją nazwę. W ten tydzień na blogu będą pojawiać się różne obrazki i inne no bo w końcu blog od tego jest :) Mam nadzieje, że chociaż przez ten ważny tydzień będziecie codziennie zerkać na bloga. Pozdrawiam wszystkich :)

Oto Michael Di Martino przy studiu (główny kreator ATLA i LOK razem z Bryan Konietzko to oni wymyślili te wspaniałe show)

Oraz kilka obrazków z tej okazji zrobionych przez niektórych ludzi :)


oraz coś mojego:



piątek, 20 lutego 2015

Ks1; Rozdział 6

Następny rozdział w niedzielę. Niedługo zrobię porządek w zakładce ''Legenda Kiry''.
Księga 1: PIRACI
Rozdział 6: Po tylu latach...
Po godzinie drogi zaczęło robić się nam zimno. Wiatr stawał się coraz chłodniejszy. Wzięłam koc i podeszłam do przyjaciółki, która prowadziła bizona w stronę miasta.
- Proszę, okryj się nim.
- Dzięki.
- Jeśli będziesz zmęczona to prześpij się, a ja poprowadzę bizona. - zaproponowała Avatar.
- To ty musisz być wypoczęta jeśli chcesz się uczyć, ja nie muszę.
- Każdy z nas musi się przespać.
- Niech ci będzie, jeszcze pół godziny prowadzę ja, a potem...
- Lepiej będzie jak ja przejmę ster nad bizonem. - zaproponował chłopak.
- Dlaczego niby miałabym ci powierzyć Roly?
- Znam się na tym nie martw się, zresztą ja już się wyspałem przyszedł czas na ciebie.
Dziewczyna z niechęcią oddała prowadzenie chłopakowi. Po dwóch godzinach Eizo zrobił postój aby bizon mógł się przespać i mieć siły na dalszą drogę. Wziął kolejny koc i położył się niedaleko bizona. Chłopak przysnął na trzy godziny, gdy się obudził natychmiast wskoczył na bizona i ruszył w stronę miasta.
- Wszystko okej?
- Wszystko jest w porządku. Nie masz się czego martwić. Jakieś pięć minut temu był piękny wschód słońca. Żałuj, że go nie widziałaś Kira.
Usiadłam koło Eizo.
- Daleko jeszcze?
- Chyba nie.
- Ej to nie przypadkiem miasto Republiki? - spytałam
- O rany... - zdziwił się chłopak. - Ostatnio jak tutaj byłem to wszystko wyglądało normalnie.
- Zatrzymajmy się tam! - wskazałam palcem park miasta.
Po chwili bizon lekko wylądował na ziemi.
- Norie, wstawaj. - szturchnęłam lekko przyjaciółkę.
- Już wstaję, nie krzycz. - zeszłam z bizona i rozglądnęłam się po parku. - Trochę inaczej wyobrażałam sobie miasto ale to nic. Spójrz! Tam jest pomnik Avatara Korry!
Podbiegłam do pomnika wskazanego przez Norie. Zaczęłam się w niego wpatrywać.
- To normalne, że tak się patrzy na zwykły pomnik? - zdziwił się Eizo.
- To jest jej poprzednie wcielenie, więc raczej nie dziwne. Eizo patrz tam idzie jakiś mężczyzna. Może spytam się go co się dzieje w Mieście Republiki?
- Chodź.
Oboje podbiegliśmy to dziwnego mężczyzny.
- Przepraszam. Jestem Norie, a to jest Eizo. Jesteśmy magami powietrza i chcielibyśmy tylko spytać co się tutaj stało. Kiedyś jak tutaj byłam to miasto wyglądało inaczej.
- Król ziemi robi wszystko aby pomóc dla miasta ale robi to przez pięć lat i nie widać żadnej różnicy.
- Co z prezydentem miasta?
- Nic nie wiecie?
- Witam jestem Kira. - podbiegłam do przyjaciół i skierowałam wzrok na mężczyznę.
- Nic nie wiemy.
- Tylko nikomu nie mówcie, że cokolwiek wiecie... To piraci... Wmawiają, że chcą pokoju i przeszłości, ludzie im wierzą lecz ja nie jestem do nich przekonany. Zamordowali prezydenta twierdząc, że miasto nie potrzebuje władzy. To samo zrobili z różnymi korporacjami. Od sześćdziesięciu lat piraci zabijają ludzi którzy mogli by rozwinąć technologię. Siedem lat temu pokolenie Sato zniknęło. Ludzie niestety wiedzą co się stało.
- Gdzie oni są teraz? No, piraci? - spytała Norie.
- Nikt nie wie. Podobnie szukają czegoś od od prawie stu lat lecz nikt z ludzi nie wie co to jest i do czego służy.
- Dziękuję, za informacje. - odpowiedziałam wzięłam za nadgarstek Eizo, a następnie Kirę i pociągnęłam ich.
- Norie, co ty robisz? Przecież mogliśmy się czegoś więcej dowiedzieć.
- Nie możemy zbliżać się do piratów. Wojowniczka słońca ostrzegała nas przed nimi.
- Jestem nowym Avatarem i skoro na świecie dzieje się źle to nie mogę stać i nic nie robić!
- Kira ma rację. - powiedział chłopak. - Skoro ona chce pomóc ludziom to ja też jej pomogę.
- Dzięki Eizo. - uśmiechnęłam się w stronę przyjaciela. - Norie?
- Skoro to uważasz za słuszne Avatarze to ja w stu procentach poprę twoje zdanie. - dziewczyna podeszła do przyjaciółki i przytuliła.
- Od dziś jesteśmy po to aby pomagać Avatarowi. - powiedział dumnie chłopak. - Jesteśmy nową drużyną Avatara i pomożemy Kirze w nauce żywiołów.
- Jesteście super...
- Najlepiej aby nikt nie wiedział, że jesteś Avatarem. Bynajmniej przez jakiś czas.
- Od jakiego żywioły zaczynamy? - spytał Eizo.
- Powinniśmy od wody, ale Kira nie może tkać jeszcze wody.
- Co jest po wodzie? - spytałam
- Ziemia...
- No to ruszamy w poszukiwaniu nauczyciela ziemi. - Chłopak pociągnął dziewczyny i pobiegli do centrum miasta.

wtorek, 10 lutego 2015

Ks 1: Rozdział 5

Rozdział miał być w niedziele ale niestety nie miałam czasu aby go napisać. Każdy rozdział planowany jest co niedziele lecz wiadomo jak coś mi wypadnie to dodam go wcześniej lub później. Jeśli mam dużo czasu to dodam nawet dwa w ciągu tygodnia. Do końca tego tygodnia w zakładce ''Legenda Kiry'' Zrobię porządek... Jeśli w rozdziale pojawi się jakiś bohater pierwszoplanowy lub drugoplanowy wtedy dodam go do zakładki i napiszę krótki opis o nim. Dobra nie  zanudzam już. miłego czytania!
Księga 1: Piraci
Rozdział 5: Pierwsze Pożegnanie

Po dwóch godzinach nauki magi powietrza miałam dość. Byłam zmęczona, przez tyle czasu niestety nie potrafiłam tkać powietrza. Usiadłam na trawę i zaczęłam się zastanawiać co ze mną jest nie tak...
- Kira, może problem tkwi w tym, że powinnaś uczyć się magii zgodnie z cyklem czyli woda, ziemia, ogień i powietrze. Ja tak myślę.
- Może masz rację. Ale wiesz, że nie potrafię tkać wody. Próbowałam przez tyle lat i nic.
- To może zacząć od ziemi? Możemy poszukać ci nauczycieli, to jest jedyne wyjście.
- Będę musiała opuścić świątynie aby nauczyć się być Avatarem skoro nim jestem.
- Chwila... Chcesz opuścić świątynie? Na zawsze?
- Przemyślę to... Skoro jestem Avatarem nie mogę siedzieć w miejscu i nic nie robić.
Spojrzałam na Kirę i zaczęłam się zastanawiać. Ona jest Avatarem i teraz potrzebuje pomocy. Krązyły mi w głowię różne myśli i słowa które powiedziała wojowniczka słońca.
- Nie możemy czekać. - wzięłam głęboki wdech. - Jeśli chcesz być Avatarem to musisz zacząć teraz. Potem może być już za późno... Masz moje wsparcie, teraz potrzebujesz mnie.
W oczach zaczęły zbierać mi się łzy. Nie wiedziałam co mam powiedzieć... Norie była dla mnie jak rodzina, traktowałam ją jak własną siostrę. Zbliżyłam się i mocno przytuliłam wiedziałam, że mnie nie zostawi.
- Proszę cię nie płacz, bo ja zaraz zacznę.
- Norie, co będzie z tobą. Nie wiem czy tu wrócimy tak szybko, a ty oczekujesz na swoje tatuaże. Chcę abyś ze mną poleciała ale chcę również abyś była szczęśliwa.
- Co to za szczęście skoro ciebie nie będzie? Moja mama cały czas przeciąga tą ceremonię jakby nie chciała mojego szczęścia.
- Przestań, ona chce tego co najlepsze dla ciebie. Myślę, że ma jakiś powód?
- Powód? Ona nie chce abym ją opuściła. Nigdy mi nie powiedziała kim jest mój ojciec. Ja go nawet nie znam. - powiedziałam ze łzami w oczach. - Nawet go nie widziałam. Nasze zdjęcie rodzinne jest przerwane jestem tylko ja i mam na nim. Część zdjęcia została oderwana. Jeśli mój ojciec zrobił coś złego w przeszłości jak chcę to wiedzieć. Tak samo jak nie znałam swoich dziadków ani przodków.
- Norie, obiecuję ci jedną rzecz. Pomogę ci dowiedzieć się czegoś o twojej rodzinie.
- Ja pomogę ci odnaleźć twoich prawdziwych rodziców. - uśmiechnęłam się.
- Co teraz?
- Wyruszamy w nocy. Mamy dużo planów które musimy zrealizować i które nie mogą czekać do nieskończoności.
Dziewczyny wróciły do świątyni.
***
- Yori, Renko muszę z wami porozmawiać.
- Proszę, usiądź Kira. - kobieta wskazała ręką na krzesło. - Co się stało?
- Chyba odnalazłam powołanie w życiu. Nie zrozumcie mnie źle, ale wiem teraz co muszę robić. Chcę podróżować i znaleźć swoich prawdziwych rodziców.
- Wiedziałem, że ten dzień kiedyś nadejdzie i nas opuścisz. - powiedział przygnębiony mężczyzna.
- Będę was odwiedzać, macie moje słowo. - Wstałam z krzesła i mocno przytuliłam Yori, chwilę później podszedł do nas Renko, jego ręce objęły nas obydwie.
- Bądź ostrożna i uważaj na siebie.
- Obiecuję.
Nastała noc, niebo rozświetlał cudowny księżyć, którego odbicie było widać w strumyku wody przy którym czekała Norie.
- O już jesteś. Przepraszam, że tak długo ale musiałam spakować trochę więcej jedzenia na drogę.
- Nie ma sprawy. Jak cie nie było dałam jeść dla Roly.
Dziewczyny wsiadły na bizona. Kira rozwinęła mapę i zaczęła się zastanawiać.
- To gdzie lecimy?
- Do Miasta Republiki, tam jest sporo magów.
Nagle usłyszałam jakiś szelest.
- Dlaczego wymykacie się w środku nocy? - spytał chłopak.
- To nie twoja sprawa.
- Norie uspokój się. Eizo chcesz na pomóc?
- Tylko na te pytanie czekałem.
- Kira możemy na słowo? - powiedziałam lekko zdenerwowana i pociągnęłam przyjaciółkę. - Co ty wyprawiasz?
- Eizo jako jedyny był z nami wtedy i wie, że jestem Avatarem. Skoro będzie przebywał z nami to będziemy mieć oko na niego i będziemy mieć pewność, że się nie wygada. Zresztą możemy potrzebować pomocy i we dwie same byśmy nie dały rady.
- Niech ci będzie... Ale on nie śpi koło mnie i najlepiej niech mnie nie dotyka. Wiesz, że go nie lubię.
- Tak wiem. - zaśmiałam się cicho.
- Co?! To nie jest śmieszne. Aj nieważne, Hop Hop.
Wielki bizon uniósł się do góry i pokierował w stronę Miasta Republiki.