***
Aang spojrzał na mapę, pustynia była ogromna.
- Jesteśmy. - powiedział Awatar wskazując palcem w stronę pustyni.
Sokka wziął mapę i dokładnie przyglądał się pustyni. On jako jedyny na mapach znał się doskonale.
- Ehm... Aang, jak masz zamiar znaleźć tutaj przyjaciela Bumi'ego w ciągu 3 dni? My go tutaj w miesiąc nie znajdziemy! - wojownik zaczął krzyczeć i wymachiwać rękoma w stronę mnicha.
- Spokojnie Sokka.- Awatar spojrzał na przyjaciela i lekko się uśmiechnął, sam nie wiedział w którą stronę ma lecieć.
- Aang! - krzyknęła przerażona Katara. - Appa się cofa!
- Wiatr jest zbyt silny. Appa nie może lecieć pod prąd, musimy lądować. - Awatar mówił bardzo głośno, ponieważ podmuch silnego wiatru zagłuszał jego słowa.
- Tak, to dobry pomysł. - odparła Toph ledwo trzymając się bizona.
- Aang, nie możesz powstrzymać tego wiatru? - spytała Katara obejmując chłopaka.
- Nie mogę wiatr jest zbyt silny.
Przyjaciele musieli lądować. Appa był wykończony i bezsilny, ledwo szedł. Aang zrobił tarczę powietrzną aby złagodzić podmuch.
- No to super... Jak my mamy znaleźć tego gościa w tak wielkiej pustyni, która cały czas dmucha mi w twarz. Na dodatek nie możemy lecieć! - niewidoma dziewczyna była bardzo wściekła.
- Appa nie może lecieć! Ty cały czas musisz na coś narzekać. Nic ci się nigdy nie podoba! Po co ty w ogóle z nami poszłaś?!- Awatar zaczął krzyczeć na niewidomą przyjaciółkę, lecz bardzo szybko pożałował swoich słów.
- Świetnie, to moja wina? Jesteś Awatarem, a nawet nie możesz powstrzymać takiego wiatru. Idźcie sobie sami ja wracam! - Toph krzyczała na Aanga. W jej oczach było widać, że bardzo ją uraził.
- Toph! - Katara próbowała powstrzymać przyjaciółkę, lecz na nic.
- O nie! Ten wiatr zdmuchnął nam całe jedzenie i picie! - Sokka upadł na piasek.
- Sokka! Przestań! - dziewczyna podeszła do brata i lekko walnęła w ramię.
- Za co to? - spytał wojownik patrząc na siostrę.
- Ty potrafisz myśleć tylko o jedzeniu! Zgubiliśmy się na pustyni, nie wiemy w którą stronę iść, wszyscy jesteśmy zmęczeni. Jeśli nie wydostaniemy się stąd to zostaniemy tu na zawsze! - niebieskooka zaczęła krzyczeć na brata.
- Przepraszam Kataro, masz rację. - wojownik podszedł do siostry i przytulił.
- Zaczekajcie tutaj.
- Aang gdzie idziesz? - spytała zaniepokojona Katara.
- Muszę iść porozmawiać z Toph. Mnich od razu pobiegł w stronę w którą poszła Toph.
Po dziesięciu minutach poszukiwań Awatar znalazł przyjaciółkę. Niewidoma dziewczyna szła z głową skierowaną w dół.
- Czego chcesz? - spytała dziewczyna.
- Toph, przepraszam. Ja nie chciałem cię urazić. - mnich podszedł do przyjaciółki i położył dłoń na jej ramieniu.
Niewidoma dziewczyna odwróciła się w stronę przyjaciela i mocno przytuliła, a z jej oczu zaczęły lecieć ciurkiem łzy.
- Czyli przeprosiny przyjęte? - spytał Awatar z szerokim uśmiechem.
- Tak! - Toph również się uśmiechnęła. Dziewczyna zacisnęła pięść i dmuchnęła piaskiem prosto w twarz przyjaciela. - A to za wszystko.
Awatar lekko się wściekł lecz nie mógł gniewać się długo na Toph. Mnich uśmiechnął się i wrócił razem z przyjaciółką do Sokki i Katary.
- Widzę, że się pogodziliście. - Katara podbiegła i przytuliła się do mnicha.
- Czemu to trwało tak długo... Aang każda minuta i sekunda jest teraz ważna! - wojownik zaczął krzyczeć w stronę przyjaciela.
- Sokka, nie krzycz na niego! - odparła wściekła Katara.
- Kataro, w ciągu trzech dni musimy znaleźć przyjaciela Bumi'ego. Jak byś nie zauważyła nie zrobiliśmy żadnych postępów, zgubiliśmy się, nie mamy jedzenia ani picia i każdy z nas jest zmęczony! Sama mówiłaś...
- Ruszamy... - odparł mnich z głową skierowaną w grubą warstwę piachu.
- Aang, spójrz! - wojownik wziął przyjaciela za ramię i wskazał palcem na całą pustynię. - Czy widzisz tu jakieś formy życia?! Nikogo tu nie ma!
- Ja widzę! - odparła Toph.
- Gdzie?! - Sokka zaczął się oglądać, a na jego twarzy zakwitł uśmiech. Po chwili przemyślał co przyjaciółka do niego powiedziała. - Ehm... Dzięki Toph.
- Nie ma za co. - dziewczyna cicho się zaśmiała.
- Damy radę... Musimy trzymać się razem.
Przyjaciele błąkali się po pustyni dobrych siedem godzin, każdy był zmęczony, głodny i spragniony wody. Szli bardzo wolno, ponieważ wiatr nie pozwalał im iść szybciej. Nastała noc, a z poszukiwań nici. Nie znaleźli nikogo, żadnego człowieka.
- Aang, musimy się przespać, chociaż parę godzin. Wszyscy jesteśmy wykończeni. - wojownik zatrzymał przyjaciela.
Awatar spojrzał na wszystkich, byli przemęczeni i ledwo pokonywali kolejne kroki.
- No dobrze... - po słowach Aanga, wszyscy padli na piach.
Słońce wstało bardzo wcześnie i razem z nim Aang.
- O nie! Za długo spaliśmy, straciłem jeden dzień. - mnich zaczął budzić wszystkich po kolei lecz przyjaciele nie chętnie wstawali.
- Musimy ruszać. - odparł Awatar i pokierował się dalej.
Wędrowali bardzo długo i co raz bardziej stawali się słabsi.
- Aang, nie dam rady! - po tych słowach Toph padła na piach.
- Toph! - krzyknął Aang i podbiegł do przyjaciółki. Wziął ją w ramiona i położył na Appie.
Super rozdzial :D :D Nie mogę doczekać się drugiej części
OdpowiedzUsuńPrzepraszam cię bardzo, że tak dawno nie komentowałam ;(
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3 Czekam na następny :)
Powodzenia w pisaniu :*
Nic nie szkodzi :d Dziękuję :)
Usuńsą na pustyni :o
OdpowiedzUsuńświetny rozdział!
czekam na następny:*
pozdrawiam<3
Dziękuję ^^ Również pozdrawiam <3
UsuńWielki powrót na pustynię! ; 3 czekam na kolejną część.
OdpowiedzUsuńBoskie
OdpowiedzUsuń