Info:
Jak może zauważyliście w zakładce Księga 4: Powietrze jest wpisane tylko 18 rozdziałów. I niestety tylko tyle jest w tej księdze, czyli zbliżamy się do końca. Dobrą wiadomością jest to, że będzie księga 5 którą planuję dłuższą. Więcej informacji na temat kolejnej księgi tuż po zakończeniu tej. W poniedziałek już niestety idę do szkoły ;/ Koniec mojej ospy :D Teraz przyszedł czas na moją siostrę. Zaraziłam ją i teraz ona ma labę xD Zapraszam do oglądania filmiku Kataang KLIKNIJ Miłego czytania ^^
------------
Aang obudził się trochę przerażony, znów miał koszmary o jaskini. Chciał o nich jak najszybciej zapomnieć, mnich przetarł oczy i pokierował się w stronę kuchni. Gdy wszedł zobaczył Sokke. Był trochę zdziwiony, że jego przyjaciel wstał tak wcześnie.
- Sokka, ty już nie śpisz?
- Słuchaj Aang, mięso nie może się marnować. - odpowiedział wojownik przeżuwając kawałki soczystego mięsa.
- Zostaw trochę dla innych...
- Przecież ty nie jesz mięsa Aang.
- Miałem na myśli Katare i Toph. Gdy wstaną też będą głodne.
- Nie podzielę się! Zjedzą inne! Te mięso jest wyjątkowe. - powiedział wojownik głaszcząc kawał mięsa.
- Nie przesadzaj. - zaśmiał się Avatar patrząc na przyjaciela.
- Cii. - Sokka jadł tak szybko jak tylko mógł. Po chwili usłyszał kroki kierujące się w stronę kuchni, wojownik wziął ostatni kawałek i szybko zjadł.
- Co tutaj się dzieje? - spytała spokojnie niewidoma dziewczyna.
- Nic... - Sokka uśmiechnął się szeroko i powoli wstawał.
- Wiem, że kłamiesz! Czuje to... Zapomniałeś? - zaśmiała się Toph.
- O tak... Aang zjadł całe mięso, ja go powstrzymywałem ale on nie przestawał jeść. - wojownik spojrzał na przyjaciela i szeroko się uśmiechnął.
- Co?! - krzyknął mnich.
- Sokka mogłeś wymyślić coś bardziej... sensownego i prawdziwego... Aang nie je mięsa.
- Dobra to ja... Przepraszam Toph. - odpowiedział i wyszedł z kuchni.
- Nie jesteś na niego zła? To dziwne... - Aang spojrzał na przyjaciółkę z lekkim zdziwieniem.
Toph podniosła lekko rękę do góry. Po chwili z ziemi wysunęła się szafka.
- Co to jest? - spytał mnich.
Niewidoma dziewczyna otworzyła szafkę, a w niej leżało mięso.
- Toph, jak ty to? - Avatar wytrzeszczył oczy i spojrzał na przyjaciółkę.
- Gdybym nie schowała to Sokka wszystko by zjadł. - zaśmiała się Toph.
- Masz rację. To ja idę muszę się przygotować.
- Na co? Aj nie ważne i tak bym się nie dowiedziała...
- Gdzie wszyscy? - spytała Katara wchodząc do kuchni.
- Sokka już dawno się zmył, a Aang gdzieś poszedł.
- Widzę go! - Katara podbiegła do chłopaka. - Aang mogę pożyczyć Appe?
- Jasne - mnich uśmiechnął się i pocałował dziewczynę w policzek.
Katara weszła na wielkiego bizona.
- Hop-Hop Appa! - po tych słowach bizon wzniósł się w powietrze.
Po godzinie Katara wreszcie doleciała do swojego celu. Dziewczyna zsiadła z bizona i pokierowała się w stronę niewielkiej chatki.
- Suki! - krzyknęła i przytuliła się do przyjaciółki.
- Katara, tak się cieszę, że cię widzę. Co cię do mnie sprowadza?
- Jesteś jedyna która może mi pomóc.
- W czym?
- Pomożesz mi przygotować się na randkę... - niebieskooka zarumieniła się.
- Jasne! Wojowniczki dziś macie wolne. Chodźmy Katara!
Dziewczyny weszły na Appe i pokierowały się w stronę Ba Sing Se. Gdy przyjaciółki dotarły na miejsce szybko pobiegły do pokoju Katary.
- Co powiesz o tej? - Suki pokazała jedną z sukienek.
- Nie za bardzo. - odpowiedziała krzywo patrząc się na sukienkę.
- Hmm... - po kilku minutach namysłu Suki wpadła na pomysł. - Może ta! - wojowniczka wyciągnęła piękną sukienkę.
- Jest świetna. - Katara założyła sukienkę.
- Ślicznie wyglądasz, siadaj jeszcze włosy. - Suki zrobiła dla przyjaciółki piękną fryzurę. Katara cały czas patrzyła w lustro. - Aang przyszedł.
Avatar wszedł do pomieszczenia w którym siedziała jego dziewczyna. Spojrzał na Katare i zaniemówił.
- Kataro, wyglądasz... - mnich nie wiedział co ma powiedzieć, wyglądała cudownie.
- Chodźmy już. - niebieskooka zaśmiała się i pociągnęła Aanga.
Po kilku minutach drogi para dotarła na miejsce. Jeden z pracowników restauracji przywitał parę i wskazał miejsce.
- Kataro chciałem ci powiedzieć, że wyglądasz przepięknie...
- Dziękuję.
Po chwili pewien człowiek zaczął grać na rogu tsumbi. Grał pięknie i przyjemnie.
- Kataro, zatańczysz? - Avatar wstał i wyciągnął rękę do dziewczyny.
- Tak.
Katara wtuliła się do chłopaka i zamknęła oczy. Byli tak wtuleni do siebie dobre kilkanaście minut.
- Aang...
- Co się stało kochanie? - spytał przerażony, ponieważ widział, że coś się stało. - Usiądźmy. - Avatar pomógł dziewczynie podejść do stołu.
- Źle się czuję i strasznie boli mnie ręka...
- Pokaż.
Dziewczyna odsłoniła rękaw.
- Twoja ręka jest sina. Musimy wracać! - mnich wziął Katare na ręce i zaniósł do luksusowego domu w Ba Sing Se.
- Co się stało? - spytał zaniepokojony Sokka.
- Nie wiem, przynieś coś zimnego szybko!
- Dobra.
Avatar położył dziewczyne na łóżku, po chwili przyszedł Sokka i przyłożył zimny okład do ręki sisotry.
- Co się stało? - spytał Sokka.
- Nie wiem, mówiłem ci! - odpowiedział mnich.
- Zdaje mi się, że to jest przez pustynię.
- Co ty mówisz? - zdziwił się Sokka.
- Zobacz to te miejsce w które wbił mi się ten pustynny kolec gdy lecieliśmy z pustyni.
- Rzeczywiście.
- Kataro wyglądasz coraz gorzej i twoja ręka też! - krzyknął zaniepokojony Sokka.
- Muszę wyruszyć z nią do Północnego Plemienia Wody, tam mają dobrych uzdrowicieli.
- Nie Aang. Suki z nią poleci ty jesteś potrzebny tutaj. Wiem ile to dla ciebie znaczy ale Zuko cię potrzebuje. Suki zajmie się nią. - wojownik uśmiechnął się w stronę przyjaciela.
- Dobrze. - Aang pocałował delikatnie Katare w usta i poszedł po Suki.
Avatar zaniósł dziewczynę na Appe.
- Opiekuj się nią.
- Oczywiście. - odpowiedziała wojowniczka Kyoshi. - Hop-Hop!
Rano dziewczyny dotarły do północnego plemienia wody. Suki zeszła z bizona i pobiegła po pomoc. Weszła do jednego domu ze śniegu.
- Witam. - ukłoniła się nisko. - Potrzebuję pomocy!
- Co się stało? - mężczyzna spojrzał na dziewczynę i pobiegł za nią.
- Ona potrzebuję najlepszych uzdrowicieli jest z nią coraz gorzej!
Mężczyzna wziął Katare na ręce i zaniósł do swojego domu. Położył dziewczynę i pobiegł po uzdrowicieli. Przyszli bardzo szybko i próbowali dowiedzieć się co stało się dla Katary.
- I co? - spytała zaniepokojona Suki.
- Nie wiem czemu ale nie mogę wyczuć. Przyprowadzę najlepszego uzdrowiciela w całym plemieniu wody.
Po kilku minutach mężczyzna przyszedł i kazał wszystkim wyjść została jedynie Suki.
- Co jej się stało? - spytała
- Proszę mów mi Eyan. Na początku nie mogłem uwierzyć lecz moje podejrzenia się sprawdziły.
- Ehm... Nie za bardzo rozumiem.
- Dostała trującym wyziewem kolca pustyni wiatru. Jego trucizna jest bardzo niebezpieczna.
- Jak niebezpieczna? - zaniepokoiła się wojowniczka.
- Powoduje nawet śmierć... - odpowiedział z głową spuszczoną w dół.
sobota, 31 maja 2014
wtorek, 27 maja 2014
Księga 4: Powietrze ; Rozdział 15: Powrót
Rano słońce świeciło bardzo mocno. Promienie padały prosto do świątyni. Toph wstała jako pierwsza, poszła do pokoju w którym spał Sokka i zbliżyła się.
- Sokka, wstawaj! - krzyknęła w ucho dla wojownika.
- Co?! Gdzie?! Jak?! - powiedział zaspany po czym spadł z łóżka.
- Super, wstałeś już. Teraz pomożesz mi się spakować.
- Ehm... - wojownik spojrzał zdenerwowany na przyjaciółkę.
- No choć! - niewidoma dziewczyna uśmiechnęła się i pociągnęła przyjaciela za nadgarstek.
Ezzy była już przygotowana do wyjazdu. Nie mogła zostać tutaj dłużej po tym co zrobiła, nie mogła o tym myśleć. Dziewczyna usiadła koło bizona i cicho czekała na resztę.
Gdy Aang się przebudził ujrzał w swoim pokoju piękną dziewczynę, była to Katara.
- Kochanie, co robisz? - spytał przecierając oczy.
- Pomagam ci się spakować. - niebieskooka podeszła do chłopaka i pocałowała delikatnie w usta.
Avatar wstał i pomógł dziewczynie. Po kilku minutach pakowania, Aang wziął rzeczy i zaniósł na bizona.
- Gotowy? - mnich spytał przyjaciela.
- Tak możemy już lecieć. - odparł władca ognia.
Drużyna wsiadła na bizona i chciała już wyruszać.
- Aang, dlaczego nie lecimy? - spytała Ezzy.
- Gdzie jest Katara?! - mnich zszedł z Appy i zobaczył idącą w jego stronę dziewczynę.
- Katara gdzie ty byłaś? -spytał
- Skoro wyruszamy bez śniadania to postanowiłam coś nam zrobić na drogę. Chyba głodni nie wrócimy do Ba Sing Se.
Avatar podszedł do dziewczyny i wziął od niej jedzenie.
- Pomogę ci.
- Dziękuję. Kochany jesteś. - Katara zbliżyła się do Aanga i pocałowała w policzek.
Chłopak podskoczył do góry i położył jedzenie na bizonie. Szybko zszedł, wziął dziewczynę na ręce i uniósł się na Appe.
- Appa, Hop-Hop. - powiedział głośno mnich po czym wielki bizon uniósł się w powietrze.
Appa leciał bardzo szybko i dzieliła ich jedynie godzina do Ba Sing Se. Katara wyjęła jedzenie i poczęstowała wszystkich. Dziewczyna wzięła trochę i przysunęła się do Ezzy.
- Proszę. - niebieskooka położyła trochę jedzenia koło dziewczyny.
- Dziękuję. - odpowiedziała szybko i oderwała wzrok.
Katara usiadła obok Aanga i położyła głowę na jego ramieniu. Lekko się wtuliła i patrzyła na piękne chmury. Avatar spojrzał na dziewczynę i objął ją w pasie.
- Nie powinniśmy najpierw odprowadzić Zuka? - spytał zdziwiony wojownik.
- Spokojnie Sokka. - uśmiechnął się. - W Ba Sing Se mam kilka balonów i nimi wrócę.
- Właśnie! Kiedy będziemy już w Ba Sing Se? - spytała znudzona Toph.
- Mam dla ciebie dobrą wiadomość Toph. Jesteśmy nad miastem. - mnich odwrócił się i uśmiechnął w stronę niewidomej dziewczyny.
Przyjaciele wylądowali, najpierw pożegnali się z Zuko i wrócili do swojego domu w luksusowej części Ba Sing Se.
- To ja już pójdę. - odpowiedziała Ezzy.
- Stój! Odprowadzę cię. - krzyknął mnich w stronę dziewczyny. - Ja cię zabrałem to i ja muszę cię teraz odprowadzić.
Aang podszedł do Katary i delikatnie pocałował w policzek.
- Niedługo wrócę.
Avatar i Ezzy szli w milczeniu. Po chwili dziewczyna spojrzała w stronę mnicha.
- Aang, wcale nie musiałeś mnie odprowadzać...
- Nigdy nie byłaś w tej części Ba Sing Se, to miasto jest ogromne. Zgubiłabyś się.
- Aang, przepraszam cię za wszystko. Wiem, że mi nie wybaczysz tego co zrobiłam.
- Ezzy, nie mnie powinnaś przepraszać. Tylko Katare.
- Za to co jej zrobiłam ona mnie na pewno nie wybaczy. - dziewczyna spuściła głowę w dół.
- Mylisz się. Katara potrafi wybaczać...
- Za to co zrobiłam?! To wątpię.
- Najpierw musi wszystko przemyśleć za nim komukolwiek wybaczy.
- Rozumiem...
Po kilku minutach wreszcie dotarli przed dom Ezzy.
- Do zobaczenia. - powiedział mnich. Wysunął lotnię i uniósł się w powietrze.
- Żegnaj! - krzyknęła i weszła do środka.
***
- Gdzie Iskrzące Paluszki?- spytała Toph podchodząc do Katary.
- Poszedł odprowadzić Ezzy.
- Uuu - zaśmiał się Sokka.
Avatar wylądował koło domu i chciał wejść do środka gdy usłyszał Sokke.
- Co jeśli Aang poszedł z nią bo do niej coś czuje? - wojownik cicho zaśmiał się w stronę siostry.
- Nie prawda. - odpowiedziała ze łzami w oczach Katara.
- Nie wierz tego na pewno. - wojownik usiadł koło siostry.
- Przestań! - dziewczyna przetarła ręką policzek po którym spływała łza.
- Dobra, przepraszam. - Sokka chciał przytulić siostrę lecz ona się od niego odwróciła.
- Właśnie, przestań Sokka. - powiedział głośnym tonem Aang wchodząc do środka. - Co ty w ogóle mówisz?! - spytał wkurzony.
- Mówię coś co mogło by się wydarzyć! Nie chcę abyś ranił moją siostrę Aang! - wojownik wstał i poszedł do swojego pokoju.
- To ja też pójdę. - Toph również poszła.
Avatar podszedł do swojej dziewczyny i usiadł obok.
- Kochanie... - powiedział cicho. - Nigdy do niej nic nie czułem, ty jesteś jedyną dziewczyną którą kocham i kochać będę.
Katara spojrzała w stronę chłopaka.
- Wiem... Też cię kocham Aang. - dziewczyna rzuciła się na ramiona chłopaka, zbliżyła się i zamknęła oczy. Po chwili ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku.
Następnego dnia Aang i Sokka poszli do miasta aby kupić coś do jedzenia, natomiast Toph i Katara zostały w domu.
- Kataro, możemy porozmawiać? - Toph podeszła do dziewczyny i usiadła obok.
- Jasne. O co chodzi?
- Jak to jest mieć przy sobie osobę która cię kocha i opiekuję się tobą. Chodzi mi o chłopaka.
- To wspaniałe uczucie. Nie da się go opisać, tak jak nie da się opisać miłości. - Katara uśmiechnęła się w stronę niewidomej przyjaciółki. - Dlaczego pytasz?
- Tak tylko spytałam.
- Rozumiem.
Dziewczyny były same w domu aż do wieczora.
- To dziwne, że chłopaków jeszcze nie ma. - zdziwiła się Toph.
- To bardzo dziwne.
Po chwili Katara i Toph usłyszały głosy dobiegające zza drzwi. To był Sokka i Aang.
- Ej otworzycie nam? - krzyknął zza drzwi Sokka.
Katara zdziwiła się dlaczego nie mogą sobie sami otworzyć drzwi po chwli wstała i otworzyła.
- Ehm... Sokka... Aang. Co to ma być? - Katara wytrzeszczyła oczy. - Wy Ba Sing Se obrabowaliście?
- Nie. - odpowiedział wojownik wchodząc z Aangiem do środka z wielkim koszem jedzenia.
- Była niezła wyprzedaż! - zaśmiał się mnich.
- Uuu czyli jest co jeść. - krzyknęła radosna Toph i pobiegła do kuchni.
Aang wybiegł z kuchni. Podbiegł do Katary i uniósł ją do góry.
- Aang, co ty taki szczęśliwy? - zaśmiała się niebieskooka.
Avatar objął dziewczynę i delikatnie pocałował w usta.
- Jutro wieczorem idziemy do nowej restauracji. Sami... We dwoje... Tylko my.
- Naprawdę? - dziewczyna szeroko uśmiechnęła się i mocno przytuliła się do mnicha.
Drużyna zjadła pyszną kolację którą przygotowała Katara. Po kilkunastu minutach wszyscy poszli spać.
- Sokka, wstawaj! - krzyknęła w ucho dla wojownika.
- Co?! Gdzie?! Jak?! - powiedział zaspany po czym spadł z łóżka.
- Super, wstałeś już. Teraz pomożesz mi się spakować.
- Ehm... - wojownik spojrzał zdenerwowany na przyjaciółkę.
- No choć! - niewidoma dziewczyna uśmiechnęła się i pociągnęła przyjaciela za nadgarstek.
Ezzy była już przygotowana do wyjazdu. Nie mogła zostać tutaj dłużej po tym co zrobiła, nie mogła o tym myśleć. Dziewczyna usiadła koło bizona i cicho czekała na resztę.
Gdy Aang się przebudził ujrzał w swoim pokoju piękną dziewczynę, była to Katara.
- Kochanie, co robisz? - spytał przecierając oczy.
- Pomagam ci się spakować. - niebieskooka podeszła do chłopaka i pocałowała delikatnie w usta.
Avatar wstał i pomógł dziewczynie. Po kilku minutach pakowania, Aang wziął rzeczy i zaniósł na bizona.
- Gotowy? - mnich spytał przyjaciela.
- Tak możemy już lecieć. - odparł władca ognia.
Drużyna wsiadła na bizona i chciała już wyruszać.
- Aang, dlaczego nie lecimy? - spytała Ezzy.
- Gdzie jest Katara?! - mnich zszedł z Appy i zobaczył idącą w jego stronę dziewczynę.
- Katara gdzie ty byłaś? -spytał
- Skoro wyruszamy bez śniadania to postanowiłam coś nam zrobić na drogę. Chyba głodni nie wrócimy do Ba Sing Se.
Avatar podszedł do dziewczyny i wziął od niej jedzenie.
- Pomogę ci.
- Dziękuję. Kochany jesteś. - Katara zbliżyła się do Aanga i pocałowała w policzek.
Chłopak podskoczył do góry i położył jedzenie na bizonie. Szybko zszedł, wziął dziewczynę na ręce i uniósł się na Appe.
- Appa, Hop-Hop. - powiedział głośno mnich po czym wielki bizon uniósł się w powietrze.
Appa leciał bardzo szybko i dzieliła ich jedynie godzina do Ba Sing Se. Katara wyjęła jedzenie i poczęstowała wszystkich. Dziewczyna wzięła trochę i przysunęła się do Ezzy.
- Proszę. - niebieskooka położyła trochę jedzenia koło dziewczyny.
- Dziękuję. - odpowiedziała szybko i oderwała wzrok.
Katara usiadła obok Aanga i położyła głowę na jego ramieniu. Lekko się wtuliła i patrzyła na piękne chmury. Avatar spojrzał na dziewczynę i objął ją w pasie.
- Nie powinniśmy najpierw odprowadzić Zuka? - spytał zdziwiony wojownik.
- Spokojnie Sokka. - uśmiechnął się. - W Ba Sing Se mam kilka balonów i nimi wrócę.
- Właśnie! Kiedy będziemy już w Ba Sing Se? - spytała znudzona Toph.
- Mam dla ciebie dobrą wiadomość Toph. Jesteśmy nad miastem. - mnich odwrócił się i uśmiechnął w stronę niewidomej dziewczyny.
Przyjaciele wylądowali, najpierw pożegnali się z Zuko i wrócili do swojego domu w luksusowej części Ba Sing Se.
- To ja już pójdę. - odpowiedziała Ezzy.
- Stój! Odprowadzę cię. - krzyknął mnich w stronę dziewczyny. - Ja cię zabrałem to i ja muszę cię teraz odprowadzić.
Aang podszedł do Katary i delikatnie pocałował w policzek.
- Niedługo wrócę.
Avatar i Ezzy szli w milczeniu. Po chwili dziewczyna spojrzała w stronę mnicha.
- Aang, wcale nie musiałeś mnie odprowadzać...
- Nigdy nie byłaś w tej części Ba Sing Se, to miasto jest ogromne. Zgubiłabyś się.
- Aang, przepraszam cię za wszystko. Wiem, że mi nie wybaczysz tego co zrobiłam.
- Ezzy, nie mnie powinnaś przepraszać. Tylko Katare.
- Za to co jej zrobiłam ona mnie na pewno nie wybaczy. - dziewczyna spuściła głowę w dół.
- Mylisz się. Katara potrafi wybaczać...
- Za to co zrobiłam?! To wątpię.
- Najpierw musi wszystko przemyśleć za nim komukolwiek wybaczy.
- Rozumiem...
Po kilku minutach wreszcie dotarli przed dom Ezzy.
- Do zobaczenia. - powiedział mnich. Wysunął lotnię i uniósł się w powietrze.
- Żegnaj! - krzyknęła i weszła do środka.
***
- Gdzie Iskrzące Paluszki?- spytała Toph podchodząc do Katary.
- Poszedł odprowadzić Ezzy.
- Uuu - zaśmiał się Sokka.
Avatar wylądował koło domu i chciał wejść do środka gdy usłyszał Sokke.
- Co jeśli Aang poszedł z nią bo do niej coś czuje? - wojownik cicho zaśmiał się w stronę siostry.
- Nie prawda. - odpowiedziała ze łzami w oczach Katara.
- Nie wierz tego na pewno. - wojownik usiadł koło siostry.
- Przestań! - dziewczyna przetarła ręką policzek po którym spływała łza.
- Dobra, przepraszam. - Sokka chciał przytulić siostrę lecz ona się od niego odwróciła.
- Właśnie, przestań Sokka. - powiedział głośnym tonem Aang wchodząc do środka. - Co ty w ogóle mówisz?! - spytał wkurzony.
- Mówię coś co mogło by się wydarzyć! Nie chcę abyś ranił moją siostrę Aang! - wojownik wstał i poszedł do swojego pokoju.
- To ja też pójdę. - Toph również poszła.
Avatar podszedł do swojej dziewczyny i usiadł obok.
- Kochanie... - powiedział cicho. - Nigdy do niej nic nie czułem, ty jesteś jedyną dziewczyną którą kocham i kochać będę.
Katara spojrzała w stronę chłopaka.
- Wiem... Też cię kocham Aang. - dziewczyna rzuciła się na ramiona chłopaka, zbliżyła się i zamknęła oczy. Po chwili ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku.
Następnego dnia Aang i Sokka poszli do miasta aby kupić coś do jedzenia, natomiast Toph i Katara zostały w domu.
- Kataro, możemy porozmawiać? - Toph podeszła do dziewczyny i usiadła obok.
- Jasne. O co chodzi?
- Jak to jest mieć przy sobie osobę która cię kocha i opiekuję się tobą. Chodzi mi o chłopaka.
- To wspaniałe uczucie. Nie da się go opisać, tak jak nie da się opisać miłości. - Katara uśmiechnęła się w stronę niewidomej przyjaciółki. - Dlaczego pytasz?
- Tak tylko spytałam.
- Rozumiem.
Dziewczyny były same w domu aż do wieczora.
- To dziwne, że chłopaków jeszcze nie ma. - zdziwiła się Toph.
- To bardzo dziwne.
Po chwili Katara i Toph usłyszały głosy dobiegające zza drzwi. To był Sokka i Aang.
- Ej otworzycie nam? - krzyknął zza drzwi Sokka.
Katara zdziwiła się dlaczego nie mogą sobie sami otworzyć drzwi po chwli wstała i otworzyła.
- Ehm... Sokka... Aang. Co to ma być? - Katara wytrzeszczyła oczy. - Wy Ba Sing Se obrabowaliście?
- Nie. - odpowiedział wojownik wchodząc z Aangiem do środka z wielkim koszem jedzenia.
- Była niezła wyprzedaż! - zaśmiał się mnich.
- Uuu czyli jest co jeść. - krzyknęła radosna Toph i pobiegła do kuchni.
Aang wybiegł z kuchni. Podbiegł do Katary i uniósł ją do góry.
- Aang, co ty taki szczęśliwy? - zaśmiała się niebieskooka.
Avatar objął dziewczynę i delikatnie pocałował w usta.
- Jutro wieczorem idziemy do nowej restauracji. Sami... We dwoje... Tylko my.
- Naprawdę? - dziewczyna szeroko uśmiechnęła się i mocno przytuliła się do mnicha.
Drużyna zjadła pyszną kolację którą przygotowała Katara. Po kilkunastu minutach wszyscy poszli spać.
sobota, 24 maja 2014
Księga 4: Powietrze ; Rozdział 14: Relacje
Słońce wstało bardzo wcześnie, a wraz z nim Aang i Ezzy. Przyjaciele zjedli pyszne śniadanie które przygotował Aang i poszli ćwiczyć. Zaczęli od krótkiej medytacji, a następnie Avatar pokazywał nowe ruchy których musi nauczyć się Ezzy. Dziewczyna dokładnie obserwowała mnicha i powtarzała ruchy. Na początku nie wychodziły jej zbyt dobrze lecz po pewnym czasie załapała i wykonywała je lepiej.
- Idzie ci coraz lepiej. - Avatar uśmiechnął się do dziewczyny.
- Dziękuję, uczę się od mistrza. - odpowiedziała i kontynuowała naukę.
***
- Kataro. - szepnęła cicho Kama budząc dziewczynę.
- Ehm, co się stało? - spytała przebudzając się.
- Coś się stało? - spytał wchodząc Sokka. - Pakku mówił abym tutaj przyszedł.
- Dobrze, że już jesteście. Wasz ojciec miał wyjechać za tydzień lecz musi dziś. Biegnijcie się z nim pożegnać.
Rodzeństwo wybiegło w namiotu i pobiegło w stronę miejsca pobytu statków.
- Katara, Sokka. Tak się cieszę, że was widzę! - Hakoda mocno przytulił swoje dzieci, a z jego oczu leciały ciurkiem łzy.
- Nie wierzę, że musisz już wyruszać. - powiedział cicho smutny Sokka.
- Wierz mi, że nie chcę was opuszczać. Kiedyś mnie zrozumiecie.
- Już cię rozumiemy. - odparła Katara.
Rodzina pożegnała się, a następnie Hakoda wyruszył. Katara i Sokka wrócili do wioski.
- Pomóc ci w czymś babciu? - spytała dziewczyna.
- Tak. - odparła. - Możesz pomóc mi zrobić obiad i potem porozmawiamy. - zaśmiała się Kama.
- Dobrze.
Sokka siedział i rozmawiał z Pakku. Oboje siedzieli na lśniącym śniegu.
- Jak tam przygody z Avatarem? - zaśmiał się cicho Pakku.
- Jest świetnie. Uwielbiam z nim przeżywać przygody. Aang jest moim dobrym przyjacielem. - uśmiechnął się.
- Cieszę, że wyrosłeś na porządnego mężczyznę... - zaczął, lecz zauważył idącego Harumiego i przerwał. - Spójrz to chyba do ciebie. To ja już pójdę.
- Harumi! - krzyknął wojownik. - Cieszę się, że cię widzę!
- Znasz Avatara? - spytał zdziwiony chłopak.
- Tak? Skąd wiesz?
- Słyszałem jak rozmawiałeś z mistrzem Pakku. To zaszczyt przebywać z Avatarem, prawda?
- Ehm... Da się przyzwyczaić. - zaśmiał się. - Jesteśmy przyjaciółmi i nie traktujemy siebie inaczej... Gadaj co z tą dziewczyną?
- Szkoda gadać... Dowiedziałem się, że ma chłopaka, że do mnie nic nie czuje.
- Nie odpuszczaj łatwo! Co to za dziewczyna? - spytał wojownik.
- No dobra powiem ci ale nikomu ani słowa!
- Dobra, gadaj! - Sokka przybliżył się do przyjaciela i dokładnie się wsłuchał.
- Katara. - Harumi odpowiedział szybko.
- Ehm... Możesz powtórzyć? - wojownik przetarł ucho. - Chyba coś źle usłyszałem... Katara?!
- Nie, dobrze usłyszałeś... Katara.
- Wiesz co? W takich sytuacjach to możesz odpuścić.
- Dlaczego?! Przed chwilą mówiłeś, że mam się nie poddawać, a teraz gdy dowiedziałeś, że to Katara to zmieniłeś zdanie?!
- Tak, bo znam jej chłopaka i wierz mi nie chcesz mieć z nim nic wspólnego.
- Jeśli chodzi o dziewczynę to będę o nią walczył! No bo za kogo ten jej chłopak się uważa! Ona nie zasługuje na niego! - Harumi wstał wyglądał na dumnego ze swoich słów.
- W tej sytuacji, gdybyś walczył z jej chłopakiem przegrałbyś...
- Daj spokój! Kto to jest?
- Aang...
- Ee tam... Żaden Aang nie odbierze mi Katary...
- Tyle, że Aang jest Avatarem...
- Co?! Nie mogłeś mówić wcześniej?! Dobra wiesz... Avatar jest twoim przyjacielem tak? Sokka zapomnij, że w ogóle coś na jego temat mówiłem. - chłopak uśmiechnął się niepewnie i poszedł.
- Już teraz wiem jak będę straszył ludzi. - Sokka zaśmiał się.
Wojownik poszedł do swojej siostry.
- Kataro! Nasz tata już wyruszył.
- Tak.
- Więc, wracamy tydzień wcześniej. - Sokka wpadł na pomysł. - Aang się ucieszy jak zobaczy, że wcześniej wrócimy. Zrobimy mu wielkie wejście. - wojownik pobiegł się spakować, a za nim pobiegła Katara.
- Wysłałam list do Zuka. Będzie tutaj niedługo, przyleci po nas balonem.
- A co z naszym balonem? - spytał zdziwiony wojownik.
- Nie pamiętasz? Zepsuł się jakiś tydzień temu.
Rodzeństwo cierpliwie czekało na przyjaciela. Oboje usiedli na grubej warstwie śniegu i rozmawiali. Po kilkunastu minutach zauważyli balon Narodu Ognia który kierował się w ich stronę. To był Zuko. Władca Ognia zszedł z latającego balona i przywitał się z przyjaciółmi.
- Zuko! - krzyknął szczęśliwy wojownik i uścisnął przyjaciela.
- Też się cieszę, że was wiedzę. - władca ognia uśmiechnął się.
Katara podeszła i przytuliła przyjaciela. Po chwili wszyscy wsiedli na balon i Zuko pokierował go w stronę świątyni powietrza.
***
- Witajcie! - krzyknęła Toph i usiadła niedaleko przyjaciół.
- Toph, jesteś dziś jakaś radosna. - uśmiechnęła się Ezzy.
- Powinnam się cieszyć. Jest coraz mniej dni do przyjazdu moich przyjaciół.
- Chciałabym ich poznać. - odparła Ezzy.
- Oczywiście, że ich poznasz.
- Dobra to wy tutaj sobie ćwiczcie, a ja idę sobie z Momo pochodzić.
Nadszedł wieczór, słońce zachodziło pięknie. Niebo miało różne kolory, a promienie słońca padały na świątynie. Aang usiadł na ziemię. Z tego miejsca było widać piękny zachód słońca.
- O czym myślisz Aang? - spytała Ezzy siadając obok przyjaciela.
- O wszystkim. - uśmiechnął się.
- Piękny zachód, prawda?
- Bardzo.
- Mam pytanie Aang... - dziewczyna zarumieniła się.
- Jakie?
- Albo nie głupie jest.
- No mów. Nic nie jest głupie. - uśmiechnął się w stronę dziewczyny.
- No wiesz, znamy się jakiś czas. Chciałabym wiedzieć co o mnie myślisz? - spytała oczekując odpowiedzi.
- Ezzy, jesteś bardzo piękna, sympatyczna, utalentowana... Cała jesteś świetna...
W tym czasie Katara, Sokka i Zuko wylądowali w świątyni.
- Poszukajmy Aanga. Ucieszy się jak nas zobaczy! - powiedział szczęśliwy Sokka.
Przyjaciele zaczęli szukać Avatara. Szukali dobre 10 minut aż w końcu Zuko zauważył coś interesującego.
- Katara, Sokka patrzcie! - powiedział cicho do przyjaciół i zawołał do siebie.
Przyjaciele wyglądali zza słupa i obserwowali Aanga.
- Co do mnie czujesz? - spytała Ezzy.
- Traktuję ciebie jak rodzina, przyjaciółka. Nic więcej.
- Na początku wydawałeś mi się bardzo fajny. Gdy spędzałam z tobą czas poczułam coś więcej niż przyjaźń. Aang, zakochałam się w tobie.
Po tych słowach Katara uciekła ze świątyni, pokierowała się w stronę łąk.
- Katara. - powiedział Sokka.
- Stój! Musi pobyć sama. - odpowiedział Zuko.
Ezzy patrzyła w oczy dla Aanga.
- Ezzy, ja nie czuję tego samego. Ja kocham kogoś innego. I zawszę będę ją kochać. Ty jesteś dla mnie jak rodzina i nic więcej...
Dziewczyna nie mogła pogodzić słów chłopaka w którym się zakochała. Jest przekonana, że chłopak się myli i nie chce powiedzieć co do niej czuje.
- Co ty robisz? - spytał bardzo zdziwiony mnich patrząc na przyjaciółkę.
Dziewczyna powoli zbliżała się do Avatara i próbowała pocałować. Niestety nie udało jej się gdyż Aang zareagował szybko i odsunął się.
- Wybacz...
- Ty zdrajco! - krzyknął Sokka wychodząc zza słupa. - Jak mogłeś!
- Nie, Sokka! - Zuko chciał powstrzymać przyjaciela lecz na marne. - A zresztą... - wyszedł za wojownikiem.
- Sokka?!
- Co zdziwiony?! - krzyknął na Avatara.
- Kto to jest?! - spytała zdziwiona Ezzy.
- Nie! Gdzie jest Katara?! - Aang był przestraszony i za wszelką cene chciał znaleźć swoją dziewczynę.
- Widziała wszystko i poszła. - odpowiedział Zuko.
Avatar pobiegł tak szybko jak tylko potrafił szukać dziewczyny. Katara natomiast wróciła inną drogą, ponieważ chciała wysłuchać wyjaśnień.
- Katara? Ehm... Aang poszedł cię szukać.
Niebieskooka zacisnęła pięść i podeszła do Ezzy.
- Kim ty jesteś aby tak mówić do mojego chłopaka?! - Katara nie wytrzymywała, była tak wkurzona, że mogła zaatakować.
- Więc to ty jesteś tą dziewczyną o której mówił Aang. Nie wiem co on w tobie widzi. - Ezzy uniosła rękę i dmuchnęła Katarze w twarz. - O spójrz! Włosy ci się zepsuły.
- Przegięłaś! - Katara odwróciła się w stronę źródła z wodą i uniosła ją do góry. Po chwili przeniosła całą wodę na koleżankę. - Ojej zmoczyłaś się trochę. No trudno zdarza się. - krzyknęła.
Ezzy mocnym podmuchem powietrza odepchnęła Katare która poleciała prosto na wielką ścianę.
- Nie powinniśmy jej pomóc? - spytał Zuko.
- Znam swoją siostrę, da sobie radę.
Aang szukał Katary lecz nie mógł jej nigdzie znaleźć.
- Toph, co ty tutaj robisz?
- Siedzę?
- Nie widziałaś Katary?
- Tak widziałam, poszła w tamtą stronę!
- Tak? - mnich szeroko się uśmiechnął i zaczął kierować się we wskazane miejsce. - Chwila... - Avatar plasnął się w czoło. - Toph czy czułaś może Katare?
- Nie. Ale chodźmy już.
Przyjaciele wrócili. Oboje usłyszeli jakieś krzyki i szybko pobiegli do świątyni. Aang zobaczył jak Ezzy i Katara walczą ze sobą.
- Ty Aang znalazłam Katare. - zaśmiała się niewidoma dziewczyna.
- No co ty...
- Zaraz ci pokarzę magię powietrza! - Ezzy krzyknęła i mocnym podmuchem zepchnęła Katare ze świątyni.
- Katara! - krzyknął głośno mnich, wziął lotnie i szybko poleciał uratować dziewczynę.
Avatar złapał Katare w ostatniej chwili.
- Aang. - powiedziała szczęśliwa Katara.
Chłopak wylądował obok przyjaciół.
- Nic ci się nie stało, kochanie? - spytał i przytulił się czuło do dziewczyny.
- Nic mi nie jest.
- Mogłaś zrobić jej krzywdę! - Avatar głośno krzyknął w stronę Ezzy. Aang był wściekły na przyjaciółkę, mogła zabić jego dziewczynę. Nigdy jej tego nie wybaczy.
- Aang, ja nie chciałam. - odpowiedziała ze łzami w oczach.
- Mogłaś zabić mi siostrę! - Sokka podszedł do Ezzy i zaczął krzyczeć.
- Jutro z samego rana odlatujemy do Ba Sing Se... Odprowadzę cię do domu Ezzy. - powiedział Aang z głową skierowaną w podłogę.
- Rozumiem. - dziewczyna nie zaprzeczała, wiedziała co zrobiła. Ezzy poszła do pokoju.
- To ja też idę spać. - powiedział przeciągając się Sokka i poszedł do pokoju.
- Ja też zostanę. Wyruszę jutro z wami. - Zuko uśmiechnął się i poszedł za Sokką.
- Kataro, kocham cię. - mnich uśmiechnął się w stronę dziewczyny i zamknął oczy, po chwili ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Dziewczyna mocno przytuliła się do chłopaka.
- Też cię kocham Aang.
Avatar wziął dziewczynę na ręce i zaniósł do pokoju.
- Idzie ci coraz lepiej. - Avatar uśmiechnął się do dziewczyny.
- Dziękuję, uczę się od mistrza. - odpowiedziała i kontynuowała naukę.
***
- Kataro. - szepnęła cicho Kama budząc dziewczynę.
- Ehm, co się stało? - spytała przebudzając się.
- Coś się stało? - spytał wchodząc Sokka. - Pakku mówił abym tutaj przyszedł.
- Dobrze, że już jesteście. Wasz ojciec miał wyjechać za tydzień lecz musi dziś. Biegnijcie się z nim pożegnać.
Rodzeństwo wybiegło w namiotu i pobiegło w stronę miejsca pobytu statków.
- Katara, Sokka. Tak się cieszę, że was widzę! - Hakoda mocno przytulił swoje dzieci, a z jego oczu leciały ciurkiem łzy.
- Nie wierzę, że musisz już wyruszać. - powiedział cicho smutny Sokka.
- Wierz mi, że nie chcę was opuszczać. Kiedyś mnie zrozumiecie.
- Już cię rozumiemy. - odparła Katara.
Rodzina pożegnała się, a następnie Hakoda wyruszył. Katara i Sokka wrócili do wioski.
- Pomóc ci w czymś babciu? - spytała dziewczyna.
- Tak. - odparła. - Możesz pomóc mi zrobić obiad i potem porozmawiamy. - zaśmiała się Kama.
- Dobrze.
Sokka siedział i rozmawiał z Pakku. Oboje siedzieli na lśniącym śniegu.
- Jak tam przygody z Avatarem? - zaśmiał się cicho Pakku.
- Jest świetnie. Uwielbiam z nim przeżywać przygody. Aang jest moim dobrym przyjacielem. - uśmiechnął się.
- Cieszę, że wyrosłeś na porządnego mężczyznę... - zaczął, lecz zauważył idącego Harumiego i przerwał. - Spójrz to chyba do ciebie. To ja już pójdę.
- Harumi! - krzyknął wojownik. - Cieszę się, że cię widzę!
- Znasz Avatara? - spytał zdziwiony chłopak.
- Tak? Skąd wiesz?
- Słyszałem jak rozmawiałeś z mistrzem Pakku. To zaszczyt przebywać z Avatarem, prawda?
- Ehm... Da się przyzwyczaić. - zaśmiał się. - Jesteśmy przyjaciółmi i nie traktujemy siebie inaczej... Gadaj co z tą dziewczyną?
- Szkoda gadać... Dowiedziałem się, że ma chłopaka, że do mnie nic nie czuje.
- Nie odpuszczaj łatwo! Co to za dziewczyna? - spytał wojownik.
- No dobra powiem ci ale nikomu ani słowa!
- Dobra, gadaj! - Sokka przybliżył się do przyjaciela i dokładnie się wsłuchał.
- Katara. - Harumi odpowiedział szybko.
- Ehm... Możesz powtórzyć? - wojownik przetarł ucho. - Chyba coś źle usłyszałem... Katara?!
- Nie, dobrze usłyszałeś... Katara.
- Wiesz co? W takich sytuacjach to możesz odpuścić.
- Dlaczego?! Przed chwilą mówiłeś, że mam się nie poddawać, a teraz gdy dowiedziałeś, że to Katara to zmieniłeś zdanie?!
- Tak, bo znam jej chłopaka i wierz mi nie chcesz mieć z nim nic wspólnego.
- Jeśli chodzi o dziewczynę to będę o nią walczył! No bo za kogo ten jej chłopak się uważa! Ona nie zasługuje na niego! - Harumi wstał wyglądał na dumnego ze swoich słów.
- W tej sytuacji, gdybyś walczył z jej chłopakiem przegrałbyś...
- Daj spokój! Kto to jest?
- Aang...
- Ee tam... Żaden Aang nie odbierze mi Katary...
- Tyle, że Aang jest Avatarem...
- Co?! Nie mogłeś mówić wcześniej?! Dobra wiesz... Avatar jest twoim przyjacielem tak? Sokka zapomnij, że w ogóle coś na jego temat mówiłem. - chłopak uśmiechnął się niepewnie i poszedł.
- Już teraz wiem jak będę straszył ludzi. - Sokka zaśmiał się.
Wojownik poszedł do swojej siostry.
- Kataro! Nasz tata już wyruszył.
- Tak.
- Więc, wracamy tydzień wcześniej. - Sokka wpadł na pomysł. - Aang się ucieszy jak zobaczy, że wcześniej wrócimy. Zrobimy mu wielkie wejście. - wojownik pobiegł się spakować, a za nim pobiegła Katara.
- Wysłałam list do Zuka. Będzie tutaj niedługo, przyleci po nas balonem.
- A co z naszym balonem? - spytał zdziwiony wojownik.
- Nie pamiętasz? Zepsuł się jakiś tydzień temu.
Rodzeństwo cierpliwie czekało na przyjaciela. Oboje usiedli na grubej warstwie śniegu i rozmawiali. Po kilkunastu minutach zauważyli balon Narodu Ognia który kierował się w ich stronę. To był Zuko. Władca Ognia zszedł z latającego balona i przywitał się z przyjaciółmi.
- Zuko! - krzyknął szczęśliwy wojownik i uścisnął przyjaciela.
- Też się cieszę, że was wiedzę. - władca ognia uśmiechnął się.
Katara podeszła i przytuliła przyjaciela. Po chwili wszyscy wsiedli na balon i Zuko pokierował go w stronę świątyni powietrza.
***
- Witajcie! - krzyknęła Toph i usiadła niedaleko przyjaciół.
- Toph, jesteś dziś jakaś radosna. - uśmiechnęła się Ezzy.
- Powinnam się cieszyć. Jest coraz mniej dni do przyjazdu moich przyjaciół.
- Chciałabym ich poznać. - odparła Ezzy.
- Oczywiście, że ich poznasz.
- Dobra to wy tutaj sobie ćwiczcie, a ja idę sobie z Momo pochodzić.
Nadszedł wieczór, słońce zachodziło pięknie. Niebo miało różne kolory, a promienie słońca padały na świątynie. Aang usiadł na ziemię. Z tego miejsca było widać piękny zachód słońca.
- O czym myślisz Aang? - spytała Ezzy siadając obok przyjaciela.
- O wszystkim. - uśmiechnął się.
- Piękny zachód, prawda?
- Bardzo.
- Mam pytanie Aang... - dziewczyna zarumieniła się.
- Jakie?
- Albo nie głupie jest.
- No mów. Nic nie jest głupie. - uśmiechnął się w stronę dziewczyny.
- No wiesz, znamy się jakiś czas. Chciałabym wiedzieć co o mnie myślisz? - spytała oczekując odpowiedzi.
- Ezzy, jesteś bardzo piękna, sympatyczna, utalentowana... Cała jesteś świetna...
W tym czasie Katara, Sokka i Zuko wylądowali w świątyni.
- Poszukajmy Aanga. Ucieszy się jak nas zobaczy! - powiedział szczęśliwy Sokka.
Przyjaciele zaczęli szukać Avatara. Szukali dobre 10 minut aż w końcu Zuko zauważył coś interesującego.
- Katara, Sokka patrzcie! - powiedział cicho do przyjaciół i zawołał do siebie.
Przyjaciele wyglądali zza słupa i obserwowali Aanga.
- Co do mnie czujesz? - spytała Ezzy.
- Traktuję ciebie jak rodzina, przyjaciółka. Nic więcej.
- Na początku wydawałeś mi się bardzo fajny. Gdy spędzałam z tobą czas poczułam coś więcej niż przyjaźń. Aang, zakochałam się w tobie.
Po tych słowach Katara uciekła ze świątyni, pokierowała się w stronę łąk.
- Katara. - powiedział Sokka.
- Stój! Musi pobyć sama. - odpowiedział Zuko.
Ezzy patrzyła w oczy dla Aanga.
- Ezzy, ja nie czuję tego samego. Ja kocham kogoś innego. I zawszę będę ją kochać. Ty jesteś dla mnie jak rodzina i nic więcej...
Dziewczyna nie mogła pogodzić słów chłopaka w którym się zakochała. Jest przekonana, że chłopak się myli i nie chce powiedzieć co do niej czuje.
- Co ty robisz? - spytał bardzo zdziwiony mnich patrząc na przyjaciółkę.
Dziewczyna powoli zbliżała się do Avatara i próbowała pocałować. Niestety nie udało jej się gdyż Aang zareagował szybko i odsunął się.
- Wybacz...
- Ty zdrajco! - krzyknął Sokka wychodząc zza słupa. - Jak mogłeś!
- Nie, Sokka! - Zuko chciał powstrzymać przyjaciela lecz na marne. - A zresztą... - wyszedł za wojownikiem.
- Sokka?!
- Co zdziwiony?! - krzyknął na Avatara.
- Kto to jest?! - spytała zdziwiona Ezzy.
- Nie! Gdzie jest Katara?! - Aang był przestraszony i za wszelką cene chciał znaleźć swoją dziewczynę.
- Widziała wszystko i poszła. - odpowiedział Zuko.
Avatar pobiegł tak szybko jak tylko potrafił szukać dziewczyny. Katara natomiast wróciła inną drogą, ponieważ chciała wysłuchać wyjaśnień.
- Katara? Ehm... Aang poszedł cię szukać.
Niebieskooka zacisnęła pięść i podeszła do Ezzy.
- Kim ty jesteś aby tak mówić do mojego chłopaka?! - Katara nie wytrzymywała, była tak wkurzona, że mogła zaatakować.
- Więc to ty jesteś tą dziewczyną o której mówił Aang. Nie wiem co on w tobie widzi. - Ezzy uniosła rękę i dmuchnęła Katarze w twarz. - O spójrz! Włosy ci się zepsuły.
- Przegięłaś! - Katara odwróciła się w stronę źródła z wodą i uniosła ją do góry. Po chwili przeniosła całą wodę na koleżankę. - Ojej zmoczyłaś się trochę. No trudno zdarza się. - krzyknęła.
Ezzy mocnym podmuchem powietrza odepchnęła Katare która poleciała prosto na wielką ścianę.
- Nie powinniśmy jej pomóc? - spytał Zuko.
- Znam swoją siostrę, da sobie radę.
Aang szukał Katary lecz nie mógł jej nigdzie znaleźć.
- Toph, co ty tutaj robisz?
- Siedzę?
- Nie widziałaś Katary?
- Tak widziałam, poszła w tamtą stronę!
- Tak? - mnich szeroko się uśmiechnął i zaczął kierować się we wskazane miejsce. - Chwila... - Avatar plasnął się w czoło. - Toph czy czułaś może Katare?
- Nie. Ale chodźmy już.
Przyjaciele wrócili. Oboje usłyszeli jakieś krzyki i szybko pobiegli do świątyni. Aang zobaczył jak Ezzy i Katara walczą ze sobą.
- Ty Aang znalazłam Katare. - zaśmiała się niewidoma dziewczyna.
- No co ty...
- Zaraz ci pokarzę magię powietrza! - Ezzy krzyknęła i mocnym podmuchem zepchnęła Katare ze świątyni.
- Katara! - krzyknął głośno mnich, wziął lotnie i szybko poleciał uratować dziewczynę.
Avatar złapał Katare w ostatniej chwili.
- Aang. - powiedziała szczęśliwa Katara.
Chłopak wylądował obok przyjaciół.
- Nic ci się nie stało, kochanie? - spytał i przytulił się czuło do dziewczyny.
- Nic mi nie jest.
- Mogłaś zrobić jej krzywdę! - Avatar głośno krzyknął w stronę Ezzy. Aang był wściekły na przyjaciółkę, mogła zabić jego dziewczynę. Nigdy jej tego nie wybaczy.
- Aang, ja nie chciałam. - odpowiedziała ze łzami w oczach.
- Mogłaś zabić mi siostrę! - Sokka podszedł do Ezzy i zaczął krzyczeć.
- Jutro z samego rana odlatujemy do Ba Sing Se... Odprowadzę cię do domu Ezzy. - powiedział Aang z głową skierowaną w podłogę.
- Rozumiem. - dziewczyna nie zaprzeczała, wiedziała co zrobiła. Ezzy poszła do pokoju.
- To ja też idę spać. - powiedział przeciągając się Sokka i poszedł do pokoju.
- Ja też zostanę. Wyruszę jutro z wami. - Zuko uśmiechnął się i poszedł za Sokką.
- Kataro, kocham cię. - mnich uśmiechnął się w stronę dziewczyny i zamknął oczy, po chwili ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Dziewczyna mocno przytuliła się do chłopaka.
- Też cię kocham Aang.
Avatar wziął dziewczynę na ręce i zaniósł do pokoju.
czwartek, 22 maja 2014
Kataang, Maiko and Sukka Sing Lalala + Rozdział 14 info
Zrobiłam filmik z nudów ;D Duuużo Kataang ^^ Jest też Maiko i Sukka <3 Filmik może i nie jest jakiś bardzo udany xD Ale mi się podoba, mogę go oglądać kilkanaście razy już nawet pamiętam na pamięć. Oglądam zawsze ze słuchawkami na maxa ^^ Co o nim myślicie?
+
Narysowałam plakacik Rozdziału 14 :D Dużo pokazuje ^^ Rozdział ten postaram się napisać do jutra wieczorem. Piękny może i nie jest xD
Narysowałam plakacik Rozdziału 14 :D Dużo pokazuje ^^ Rozdział ten postaram się napisać do jutra wieczorem. Piękny może i nie jest xD
wtorek, 20 maja 2014
Księga 4: Powietrze ; Rozdział 13: Powietrze Żywiołem
Sorki, że taki krótki :D Postarałam napisać się dziś. Może teraz Sinnu i lolilolika skupią się na sprawdzianie z matmy ^^ Ja mam w piątek i nie będzie mnie na nim :D Teraz mam sporo czasu i siedzę w domu (muszę) Mam ospę, to takie straszne :O. Miłego czytanka :) Sorki, że napisałam tak późno ale nie mogłam wcześniej ;D
--------------
Sokka zastanawiał się przez chwilę o jakiej dziewczynie myśli jego przyjaciel. Wojownik nie zapytał przyjaciela lecz odpowiedział mu na jego pytanie.
- Powiedz co do niej czujesz, nie bój się odrzucenia. Jeśli szybko jej tego nie wyznasz potem może być już za późno.
- Może i masz racje. Dzięki Sokka jesteś super! - powiedział głośnym tonem Harumi i wybiegł.
- Nie ma za co... - krzyknął do przyjaciela. - Może ja sobie wynajdę nową ksywkę? - wojownik pomyślał i wpadł na pomysł. - Psycholog Sokka.
***
- Jedną z cennych lekcji magi powietrza jest również medytacja. Mag powietrza musi być spokojny, niektórzy mnisi potrafią medytować kilka dni.
- Muszą się straaaasznie nudzić. - odpowiedziała znudzona dziewczyna podpierając się ręką.
- Ezzy, musisz nauczyć się być spokojna. - Avatar podszedł do dziewczyny i ułożył dokładnie jej ręce, a następnie pokazał jak dokładnie usiąść. Oboje zamknęli oczy i bardzo mocno się skupili. Słyszeli każdy podmuch wiatru, liście opadające na ziemię i własny oddech.
- Co czujesz? - spytał cicho Avatar.
- Czuje... Czuję ja przelatuje po mnie powietrze, jak wchodzi we mnie, czuję jak do mnie mówi. - odpowiedziała spokojna i rozluźniona dziewczyna.
- Długo będziecie jeszcze tak medytować? - spytała znudzona Toph. - To trwa już jakieś sześć godzin!
- Naprawdę? Tylko sześć? - nie dowierzała Ezzy. - Czuje się jakbym medytowała tylko pół godziny! Rozumiem już tych co medytowali kilka dni.
- Mówiłem... - Aang szeroko uśmiechnął się do przyjaciółki.
- Pomedytujmy jeszcze trochę. - Ezzy prosiła Avatara.
- No jasne, zaczynamy. - oboje usiedli wygodnie i zaczęli medytować, byli skupieni.
- No to świetnie... - burknęła pod nosem Toph. - Kolejne godziny siedzenia...
***
Harumi przemyślał słowa przyjaciela i postanowił pójść do Katary. Wszedł na wysoko położoną górę na której znajdowała się gruba warstwa śniegu. Chłopak kierował się w stronę dziewczyny. Widział Katare jak siedzi na błyszczącym białym śniegu. Jej oczy skierowane były w lód, a nogi były skulone.
- Kataro, coś się stało? - spytał zaniepokojony przyjaciel.
- Nie nic... - dziewczyna otarła ręką policzek na którym leciała łza.
- Przecież widzę, że coś ci jest. - usiadł obok pięknej dziewczyny i lekko objął. - Ktoś ci coś zrobił? - spytał.
- Nie, jest wszystko w porządku. Tylko za kimś bardzo tęsknie.
- Rozumiem. - Harumi myślał, że Katara dalej nie pogodziła się ze śmiercią matki i tęskni, więc przytulił przyjaciółkę. - Kataro, wszystko będzie dobrze. Chcę ci coś powiedzieć.
- Co takiego? - spytała bardzo zdziwiona dziewczyna.
- Kataro, podobasz mi się, ja się w tobie zakochałem. - chłopak uklęknął na przeciw dziewczynie. - Jesteś mądrą, piękną dziewczyną. Chcę z tobą być.
- To są jakieś żarty tak? - spytała zdziwiona.
- Nie, to jest na poważnie. - chłopak złapał dziewczynę za rękę i zarumienił się.
- Co?! Wybacz mi ale ja nie czuję tego samego...
- Jak to?
- Harumi, ja mam chłopaka którego bardzo kocham. To za nim tęsknię i o nim codziennie myślę. Na myśl mi nie przychodzi aby zakochać się w innym. Wybacz. - dziewczyna wstała i poszła do wioski.
***
- Skończyliście?! - krzyknęła Toph.
- Hm... Teraz już tak jak przerwałaś nam. - odpowiedział Aang.
- No to świetnie! - na twarzy niewidomej dziewczyny zawitał uśmiech.
- Co teraz Aang? - spytała radosna i wypoczęta Ezzy.
- Teraz poćwiczymy prawdziwą magię powietrza.
Avatar codziennie dokładnie uczył przyjaciółkę. Pomagał również w poznawaniu kultury magów powietrza.
- Nareszcie! - powiedziała głośno Toph.
- Co? - spytał mnich.
- Jeszcze tylko dwa tygodnie i wracają. Jak ja się cieszę.
- Już?! Też się cieszę.
- Aang, pokazać ci co umiem? - spytała Ezzy.
- Jasne!
Dziewczyna pokazywała różne metody jakich nauczył ją Aang. Ruchy miała doskonałe, wszystko robiła spokojnie i szybko. Widziała jak Aang na nią patrzył, był z niej zadowolony.
- I jak?
- Jest świetnie! Nie wiedziałem, że tak szybko nauczysz się tych trudniejszych technik. Chodź zjemy coś.
- To naprawdę dobry pomysł. - odpowiedziała Toph łapiąc się za brzuch.
Po kilku minutach drogi przyjaciele dotari do kuchni. Aang przygotował jedzenie i usiadł do stołu.
- Ehm... Co to jest? Gdzie jest mięso? - spytała Toph trzymając listek sałaty w ręku.
- My nie jadamy mięsa. Przecież wiesz.
- Gdzie jest te mięso które jadłam?
- Nie ma, skończyło się już.
- Wiecie co... Pójdę z Momo. Może coś znajdziemy ''normalnego'' do jedzenia. Jak zawsze...
- Okej, więcej dla nas. - odpowiedziała Ezzy i zaczęła jeść. - Toph cały czas narzeka od kąt ją poznałam.
- Da się przyzwyczaić, uwierz mi. - uśmiechnął się i zaczął jeść.
Toph spacerowała po świątyni dobre pół godziny i nic nie znalazła.
- Wiesz Momo, my tutaj mięsa nie znajdziemy. Nie mamy wyboru, wracamy do Aanga.
--------------
Sokka zastanawiał się przez chwilę o jakiej dziewczynie myśli jego przyjaciel. Wojownik nie zapytał przyjaciela lecz odpowiedział mu na jego pytanie.
- Powiedz co do niej czujesz, nie bój się odrzucenia. Jeśli szybko jej tego nie wyznasz potem może być już za późno.
- Może i masz racje. Dzięki Sokka jesteś super! - powiedział głośnym tonem Harumi i wybiegł.
- Nie ma za co... - krzyknął do przyjaciela. - Może ja sobie wynajdę nową ksywkę? - wojownik pomyślał i wpadł na pomysł. - Psycholog Sokka.
***
- Jedną z cennych lekcji magi powietrza jest również medytacja. Mag powietrza musi być spokojny, niektórzy mnisi potrafią medytować kilka dni.
- Muszą się straaaasznie nudzić. - odpowiedziała znudzona dziewczyna podpierając się ręką.
- Ezzy, musisz nauczyć się być spokojna. - Avatar podszedł do dziewczyny i ułożył dokładnie jej ręce, a następnie pokazał jak dokładnie usiąść. Oboje zamknęli oczy i bardzo mocno się skupili. Słyszeli każdy podmuch wiatru, liście opadające na ziemię i własny oddech.
- Co czujesz? - spytał cicho Avatar.
- Czuje... Czuję ja przelatuje po mnie powietrze, jak wchodzi we mnie, czuję jak do mnie mówi. - odpowiedziała spokojna i rozluźniona dziewczyna.
- Długo będziecie jeszcze tak medytować? - spytała znudzona Toph. - To trwa już jakieś sześć godzin!
- Naprawdę? Tylko sześć? - nie dowierzała Ezzy. - Czuje się jakbym medytowała tylko pół godziny! Rozumiem już tych co medytowali kilka dni.
- Mówiłem... - Aang szeroko uśmiechnął się do przyjaciółki.
- Pomedytujmy jeszcze trochę. - Ezzy prosiła Avatara.
- No jasne, zaczynamy. - oboje usiedli wygodnie i zaczęli medytować, byli skupieni.
- No to świetnie... - burknęła pod nosem Toph. - Kolejne godziny siedzenia...
***
Harumi przemyślał słowa przyjaciela i postanowił pójść do Katary. Wszedł na wysoko położoną górę na której znajdowała się gruba warstwa śniegu. Chłopak kierował się w stronę dziewczyny. Widział Katare jak siedzi na błyszczącym białym śniegu. Jej oczy skierowane były w lód, a nogi były skulone.
- Kataro, coś się stało? - spytał zaniepokojony przyjaciel.
- Nie nic... - dziewczyna otarła ręką policzek na którym leciała łza.
- Przecież widzę, że coś ci jest. - usiadł obok pięknej dziewczyny i lekko objął. - Ktoś ci coś zrobił? - spytał.
- Nie, jest wszystko w porządku. Tylko za kimś bardzo tęsknie.
- Rozumiem. - Harumi myślał, że Katara dalej nie pogodziła się ze śmiercią matki i tęskni, więc przytulił przyjaciółkę. - Kataro, wszystko będzie dobrze. Chcę ci coś powiedzieć.
- Co takiego? - spytała bardzo zdziwiona dziewczyna.
- Kataro, podobasz mi się, ja się w tobie zakochałem. - chłopak uklęknął na przeciw dziewczynie. - Jesteś mądrą, piękną dziewczyną. Chcę z tobą być.
- To są jakieś żarty tak? - spytała zdziwiona.
- Nie, to jest na poważnie. - chłopak złapał dziewczynę za rękę i zarumienił się.
- Co?! Wybacz mi ale ja nie czuję tego samego...
- Jak to?
- Harumi, ja mam chłopaka którego bardzo kocham. To za nim tęsknię i o nim codziennie myślę. Na myśl mi nie przychodzi aby zakochać się w innym. Wybacz. - dziewczyna wstała i poszła do wioski.
***
- Skończyliście?! - krzyknęła Toph.
- Hm... Teraz już tak jak przerwałaś nam. - odpowiedział Aang.
- No to świetnie! - na twarzy niewidomej dziewczyny zawitał uśmiech.
- Co teraz Aang? - spytała radosna i wypoczęta Ezzy.
- Teraz poćwiczymy prawdziwą magię powietrza.
Avatar codziennie dokładnie uczył przyjaciółkę. Pomagał również w poznawaniu kultury magów powietrza.
- Nareszcie! - powiedziała głośno Toph.
- Co? - spytał mnich.
- Jeszcze tylko dwa tygodnie i wracają. Jak ja się cieszę.
- Już?! Też się cieszę.
- Aang, pokazać ci co umiem? - spytała Ezzy.
- Jasne!
Dziewczyna pokazywała różne metody jakich nauczył ją Aang. Ruchy miała doskonałe, wszystko robiła spokojnie i szybko. Widziała jak Aang na nią patrzył, był z niej zadowolony.
- I jak?
- Jest świetnie! Nie wiedziałem, że tak szybko nauczysz się tych trudniejszych technik. Chodź zjemy coś.
- To naprawdę dobry pomysł. - odpowiedziała Toph łapiąc się za brzuch.
Po kilku minutach drogi przyjaciele dotari do kuchni. Aang przygotował jedzenie i usiadł do stołu.
- Ehm... Co to jest? Gdzie jest mięso? - spytała Toph trzymając listek sałaty w ręku.
- My nie jadamy mięsa. Przecież wiesz.
- Gdzie jest te mięso które jadłam?
- Nie ma, skończyło się już.
- Wiecie co... Pójdę z Momo. Może coś znajdziemy ''normalnego'' do jedzenia. Jak zawsze...
- Okej, więcej dla nas. - odpowiedziała Ezzy i zaczęła jeść. - Toph cały czas narzeka od kąt ją poznałam.
- Da się przyzwyczaić, uwierz mi. - uśmiechnął się i zaczął jeść.
Toph spacerowała po świątyni dobre pół godziny i nic nie znalazła.
- Wiesz Momo, my tutaj mięsa nie znajdziemy. Nie mamy wyboru, wracamy do Aanga.
- Wróciłaś? - powiedział Avatar przeżuwając sałatę.
- Tak, muszę jeść to co jest... - niewidoma dziewczyna nałożyła sobie jedzenia i powoli jadła.
- Dziękuję za dobre jedzenia. - Ezzy wstała od stołu. - Idę spać, dobranoc.
- Dobranoc. - odpowiedział mnich i po chwili sam poszedł do pokoju.
- Świetnie! - pomyślała Toph. - Znów zostałam sama... - niewidoma dziewczyna zjadła co mogła i pobiegła do pokoju.
- Dobranoc... - zaczęła. - Nie ważne...
niedziela, 18 maja 2014
Księga 4: Powietrze ; Rozdział 12: Nauka czyni mistrza
Sorki, że wcześniej nie dodałam rozdziału ale nie miałam czasu. Mam przygotowania do bierzmowania które mam niedługo i czekają mnie jeszcze projekty. Miłego czytania :)
--------
- Też się nad tym zastanawiam. - szepnął Avatar do niewidomej przyjaciółki.
- Może zapytam się jej? - Toph zaczęła wstawać i skierowała głowę w stronę Ezzy. - Ej! - krzyknęła.
- Nie. - powiedział cicho Aang i pociągnął niewidomą przyjaciółkę w swoją stronę. - Potem się jej zapytam. - szepnął.
- Coś się stało? - spytała zaniepokojona dziewczyna.
- Nie nic Ezzy. Toph chciała ci tylko przekazać, że już prawie jesteśmy w Świątyni. - uśmiechnął się i odwrócił wzrok.
Po dziesięciu minutach drogi przyjaciele dotarli do Południowej Świątyni Powietrza. Ezzy była zachwycona widokiem wysoko położonej świątyni. Dziewczyna rozglądała się wszędzie gdzie tylko mogła.
- Zachowujesz się tak jak by cię tu nigdy nie było.
- Przestań Toph. - Avatar szturchnął niewidomą dziewczynę. - Przepraszam cię za jej zachowanie.
- Nic się nie stało. Tak naprawdę to nigdy tutaj nie byłam.
- Jak to? - spytał zdziwiony mnich. - W takim razie co to jest za list? Kto go napisał?
- Moja babcia... Kiedy byłam mała moja mama opowiadała mi wszystko o magach powietrza. Zginęła podczas napadu narodu ognia na Ba Sing Se. Wtedy kiedy księżniczka Azula przejęła władzę nad miastem.
- To przecież nie było tak dawno... Tak mi przykro Ezzy. - Avatar podszedł do dziewczyny i przytulił. Widział, że Ezzy mówiła to ze łzami w oczach.
- Jesteście tutaj aby ćwiczyć magię powietrza. - Toph usiadła na kamień i nie miała zamiaru słuchać dalszych opowieści o rodzinie.
- Tak to prawda. Aang właśnie po to tu jesteśmy abyś nauczył mnie magi.
- Masz rację. Pomyślałem najpierw, że oprowadzę cię po świątyni. Co ty na to? - spytał z szerokim uśmiechem.
- To świetny pomysł.
***
Sokka i Katara dotarli do Południowego Plemienia. Dziewczyna szybko wyskoczyła z balona i pobiegła w stronę zamieszkania swojej babci.
- Pakku, co się stało? - spytała zaniepokojona niebieskooka dziewczyna.
- Wiem, że ten list który dostaliście był napisany poważnie. Uwierz mi Kataro to nic poważnego. Kama wysłała go wam, ponieważ chciała abyście przyjechali i spędzili z nią więcej czasu... Z nami więcej czasu.
- Nie rozumiem.
- Przyjechał wasz ojciec na miesiąc i chce z rodziną spędzić jak najwięcej czasu, ponieważ potem będzie musiał wyruszyć na wyprawę która trwać będzie bardzo długo.
- Rozumiem. - powiedział Sokka. - To był bardzo dobry pomysł ściągnąć nas tutaj, spędzimy z wami tyle czasu ile się da.
Rodzeństwo poszło przywitać się z ojcem, a następnie całą rodziną zjedli pyszną kolację Plemienia Wody. Opowiadali sobie historie i przeżycia z dzieciństwa, wszyscy śmiali się i miło spędzali czas. Miesiąc później Hakoda dowiedział się, że wypływa dopiero za dwa tygodnie. Mężczyzna był szczęśliwy, że może jeszcze piękne dwa tygodnie spędzić z dziećmi. Następnego dnia każdy zajął się różnymi sprawami. Hakoda pokazywał statki które sam zbudował natomiast Katara obserwowała Pakku. Naukę magi wody przerwała Kama która chciała powiedzieć coś dla swojej wnuczki.
- Kataro, przyszedł ktoś do ciebie.
- Kto? - spytała zdziwiona dziewczyna.
- Twój stary przyjaciel z dzieciństwa. Pochodzi z Północnego Plemienia wody. Był to twój najlepszy przyjaciel kiedy byłaś mała.
- Naprawdę?
- Chciałby uczyć się od ciebie magi wody.
- To świetnie ale dlaczego nie chce uczyć się od Pakku, przecież on jest mistrzem magi wody.
- Myślę, że ma ku temu jakieś powody. - Kama uśmiechnęła się i przyprowadziła przyjaciela Katary.
Chłopak ustał na przeciw dziewczyny. Miał szesnaście lat. Był przystojny i miał piękny uśmiech. Jego błękitne oczy błyszczały.
- Witaj Kataro. Miło cię znowu zobaczyć po tylu latach.
- Zaraz chwilę... Harumi to naprawdę ty? - dziewczyna podbiegła do starego przyjaciela i mocno przytuliła. - Tak się cieszę, że cię widzę.
- To jak zaczynamy naukę?
- Oczywiście.
Po kilku minutach drogi przyjaciele znaleźli świetne miejsce na naukę. Katara uczyła przyjaciela aż do wieczora.
- Chyba koniec na dziś. - powiedziała dziewczyna i zaczęła kierować się w stronę wioski.
- Nie stój. - chłopak szybko złapał Katare za nadgarstek i pociągnął do siebie. - Ucz mnie dalej, proszę. Tak dawno się nie widzieliśmy chcę z tobą spędzić więcej czasu tak jak to było kiedyś.
- Rozumiem cię ale... - Katara zaczęła lecz Harumi przerwał jej.
- Kataro, jesteś piękna i spędzanie z tobą czasu jest bardzo przyjemne. I na dodatek jesteś świetnym magiem wody.
- No dobrze. - dziewczyna zarumieniła się. - Posiedzimy tutaj jeszcze trochę i zmykamy do miasta.
Po kilku minutach przyjaciele usiedli na grubą warstwę śniegu i zaczęli przypominać sobie dawne czasy.
- Piękny księżyc. - powiedział cicho chłopak, a jego ręka zbliżała się do reki Katary.
Katara szybko zareagowała i wstała.
- Co ty robisz?! - krzyknęła i pobiegła w stronę wioski.
***
- To od czego zaczniemy Sifu Aang? - spytała Ezzy kołysząc się z jednej nogi na drugą.
- Może pokarzesz mi co potrafisz?
- Ehm... - dziewczyna zaniemówiła.
- Co się stało? spytał zaniepokojona mnich.
- Nigdy nie tkałam powietrza. Mama mi zabraniała, ponieważ ktoś mógłby zobaczyć.
- To nie dobrze. - Avatar podszedł do przyjaciółki i uśmiechnął się. - Nic się nie stało ja nauczę się wszystkiego. Niedługo będziesz tkała powietrze jak mistrz.
Aang codziennie od rana do nocy uczył Ezzy. Dziewczyna z czasem zaczęła tkać powietrze. Pewnego dnia Aang zauważył sokoła pocztowego... Był od Katary. Avatar szybko rozpakował list lecz nie był szczęśliwy po tym co przeczytał.
- Co się stało? - spytała podchodząc do przyjaciela Toph.
- To od Katary. Napisała, że będą mogli wrócić dopiero za dwa tygodnie. Czekałem na nich tak długo aż miesiąc. Jak ja wytrzymam jeszcze dwa tygodnie bez Katary?
- Wytrzymałeś miesiąc to i te dwa tygodnie też wytrzymasz. Jesteś tu po to aby ćwiczyć Ezzy.
- Wytrzymałem miesiąc i to ledwo. Codziennie rano myślę o niej i w nocy kiedy zasypiam. Wszędzie gdzie spojrzę widzę jej twarz, jej piękny uśmiech i oczy. Widzę ją całą piękną. Ty nie wiesz jak to jest za kimś tęsknić. - Aang nie mógł powstrzymać się od łez.
- Co?! - krzyknęła niewidoma dziewczyna. - Ja nie wiem? - Toph oburzyła się na mnicha i odeszła. Dziewczyna usiadła trawie, a z jej oczu leciały ciurkiem łzy.
- Toph, przepraszam. - Avatar podszedł do przyjaciółki i usiadł obok niej.
- To nie twoja wina. To ja powinnam cię przeprosić. Wiem jak kochasz Katare i jak za nią tęsknisz... Nie powinnam tego mówić.
- Ty tęsknisz za rodzicami... - Aang przytulił przyjaciółkę.
***
- Kataro, przepraszam. - powiedział podchodząc do dziewczyny Harumi.
- To ja przepraszam, że tak zareagowałam.
- Nic się nie stało. - uśmiechnął się i poszedł do pomieszczenia w którym znajdował się Sokka.
- O jak miło cię widzieć. - powiedział wojownik.
- Ehm... Sokka mam pytanie. Chodzi o dziewczynę.
- O to ty już się nie martw jestem ekspertem jeśli chodzi o dziewczyny. Gadaj co cię gryzie.
- Znam pewną dziewczynę już od bardzo długiego czasu, jest moją przyjaciółką. Co zrobić aby pokazać co do niej czuje?
--------
- Też się nad tym zastanawiam. - szepnął Avatar do niewidomej przyjaciółki.
- Może zapytam się jej? - Toph zaczęła wstawać i skierowała głowę w stronę Ezzy. - Ej! - krzyknęła.
- Nie. - powiedział cicho Aang i pociągnął niewidomą przyjaciółkę w swoją stronę. - Potem się jej zapytam. - szepnął.
- Coś się stało? - spytała zaniepokojona dziewczyna.
- Nie nic Ezzy. Toph chciała ci tylko przekazać, że już prawie jesteśmy w Świątyni. - uśmiechnął się i odwrócił wzrok.
Po dziesięciu minutach drogi przyjaciele dotarli do Południowej Świątyni Powietrza. Ezzy była zachwycona widokiem wysoko położonej świątyni. Dziewczyna rozglądała się wszędzie gdzie tylko mogła.
- Zachowujesz się tak jak by cię tu nigdy nie było.
- Przestań Toph. - Avatar szturchnął niewidomą dziewczynę. - Przepraszam cię za jej zachowanie.
- Nic się nie stało. Tak naprawdę to nigdy tutaj nie byłam.
- Jak to? - spytał zdziwiony mnich. - W takim razie co to jest za list? Kto go napisał?
- Moja babcia... Kiedy byłam mała moja mama opowiadała mi wszystko o magach powietrza. Zginęła podczas napadu narodu ognia na Ba Sing Se. Wtedy kiedy księżniczka Azula przejęła władzę nad miastem.
- To przecież nie było tak dawno... Tak mi przykro Ezzy. - Avatar podszedł do dziewczyny i przytulił. Widział, że Ezzy mówiła to ze łzami w oczach.
- Jesteście tutaj aby ćwiczyć magię powietrza. - Toph usiadła na kamień i nie miała zamiaru słuchać dalszych opowieści o rodzinie.
- Tak to prawda. Aang właśnie po to tu jesteśmy abyś nauczył mnie magi.
- Masz rację. Pomyślałem najpierw, że oprowadzę cię po świątyni. Co ty na to? - spytał z szerokim uśmiechem.
- To świetny pomysł.
***
Sokka i Katara dotarli do Południowego Plemienia. Dziewczyna szybko wyskoczyła z balona i pobiegła w stronę zamieszkania swojej babci.
- Pakku, co się stało? - spytała zaniepokojona niebieskooka dziewczyna.
- Wiem, że ten list który dostaliście był napisany poważnie. Uwierz mi Kataro to nic poważnego. Kama wysłała go wam, ponieważ chciała abyście przyjechali i spędzili z nią więcej czasu... Z nami więcej czasu.
- Nie rozumiem.
- Przyjechał wasz ojciec na miesiąc i chce z rodziną spędzić jak najwięcej czasu, ponieważ potem będzie musiał wyruszyć na wyprawę która trwać będzie bardzo długo.
- Rozumiem. - powiedział Sokka. - To był bardzo dobry pomysł ściągnąć nas tutaj, spędzimy z wami tyle czasu ile się da.
Rodzeństwo poszło przywitać się z ojcem, a następnie całą rodziną zjedli pyszną kolację Plemienia Wody. Opowiadali sobie historie i przeżycia z dzieciństwa, wszyscy śmiali się i miło spędzali czas. Miesiąc później Hakoda dowiedział się, że wypływa dopiero za dwa tygodnie. Mężczyzna był szczęśliwy, że może jeszcze piękne dwa tygodnie spędzić z dziećmi. Następnego dnia każdy zajął się różnymi sprawami. Hakoda pokazywał statki które sam zbudował natomiast Katara obserwowała Pakku. Naukę magi wody przerwała Kama która chciała powiedzieć coś dla swojej wnuczki.
- Kataro, przyszedł ktoś do ciebie.
- Kto? - spytała zdziwiona dziewczyna.
- Twój stary przyjaciel z dzieciństwa. Pochodzi z Północnego Plemienia wody. Był to twój najlepszy przyjaciel kiedy byłaś mała.
- Naprawdę?
- Chciałby uczyć się od ciebie magi wody.
- To świetnie ale dlaczego nie chce uczyć się od Pakku, przecież on jest mistrzem magi wody.
- Myślę, że ma ku temu jakieś powody. - Kama uśmiechnęła się i przyprowadziła przyjaciela Katary.
Chłopak ustał na przeciw dziewczyny. Miał szesnaście lat. Był przystojny i miał piękny uśmiech. Jego błękitne oczy błyszczały.
- Witaj Kataro. Miło cię znowu zobaczyć po tylu latach.
- Zaraz chwilę... Harumi to naprawdę ty? - dziewczyna podbiegła do starego przyjaciela i mocno przytuliła. - Tak się cieszę, że cię widzę.
- To jak zaczynamy naukę?
- Oczywiście.
Po kilku minutach drogi przyjaciele znaleźli świetne miejsce na naukę. Katara uczyła przyjaciela aż do wieczora.
- Chyba koniec na dziś. - powiedziała dziewczyna i zaczęła kierować się w stronę wioski.
- Nie stój. - chłopak szybko złapał Katare za nadgarstek i pociągnął do siebie. - Ucz mnie dalej, proszę. Tak dawno się nie widzieliśmy chcę z tobą spędzić więcej czasu tak jak to było kiedyś.
- Rozumiem cię ale... - Katara zaczęła lecz Harumi przerwał jej.
- Kataro, jesteś piękna i spędzanie z tobą czasu jest bardzo przyjemne. I na dodatek jesteś świetnym magiem wody.
- No dobrze. - dziewczyna zarumieniła się. - Posiedzimy tutaj jeszcze trochę i zmykamy do miasta.
Po kilku minutach przyjaciele usiedli na grubą warstwę śniegu i zaczęli przypominać sobie dawne czasy.
- Piękny księżyc. - powiedział cicho chłopak, a jego ręka zbliżała się do reki Katary.
Katara szybko zareagowała i wstała.
- Co ty robisz?! - krzyknęła i pobiegła w stronę wioski.
***
- To od czego zaczniemy Sifu Aang? - spytała Ezzy kołysząc się z jednej nogi na drugą.
- Może pokarzesz mi co potrafisz?
- Ehm... - dziewczyna zaniemówiła.
- Co się stało? spytał zaniepokojona mnich.
- Nigdy nie tkałam powietrza. Mama mi zabraniała, ponieważ ktoś mógłby zobaczyć.
- To nie dobrze. - Avatar podszedł do przyjaciółki i uśmiechnął się. - Nic się nie stało ja nauczę się wszystkiego. Niedługo będziesz tkała powietrze jak mistrz.
Aang codziennie od rana do nocy uczył Ezzy. Dziewczyna z czasem zaczęła tkać powietrze. Pewnego dnia Aang zauważył sokoła pocztowego... Był od Katary. Avatar szybko rozpakował list lecz nie był szczęśliwy po tym co przeczytał.
- Co się stało? - spytała podchodząc do przyjaciela Toph.
- To od Katary. Napisała, że będą mogli wrócić dopiero za dwa tygodnie. Czekałem na nich tak długo aż miesiąc. Jak ja wytrzymam jeszcze dwa tygodnie bez Katary?
- Wytrzymałeś miesiąc to i te dwa tygodnie też wytrzymasz. Jesteś tu po to aby ćwiczyć Ezzy.
- Wytrzymałem miesiąc i to ledwo. Codziennie rano myślę o niej i w nocy kiedy zasypiam. Wszędzie gdzie spojrzę widzę jej twarz, jej piękny uśmiech i oczy. Widzę ją całą piękną. Ty nie wiesz jak to jest za kimś tęsknić. - Aang nie mógł powstrzymać się od łez.
- Co?! - krzyknęła niewidoma dziewczyna. - Ja nie wiem? - Toph oburzyła się na mnicha i odeszła. Dziewczyna usiadła trawie, a z jej oczu leciały ciurkiem łzy.
- Toph, przepraszam. - Avatar podszedł do przyjaciółki i usiadł obok niej.
- To nie twoja wina. To ja powinnam cię przeprosić. Wiem jak kochasz Katare i jak za nią tęsknisz... Nie powinnam tego mówić.
- Ty tęsknisz za rodzicami... - Aang przytulił przyjaciółkę.
***
- Kataro, przepraszam. - powiedział podchodząc do dziewczyny Harumi.
- To ja przepraszam, że tak zareagowałam.
- Nic się nie stało. - uśmiechnął się i poszedł do pomieszczenia w którym znajdował się Sokka.
- O jak miło cię widzieć. - powiedział wojownik.
- Ehm... Sokka mam pytanie. Chodzi o dziewczynę.
- O to ty już się nie martw jestem ekspertem jeśli chodzi o dziewczyny. Gadaj co cię gryzie.
- Znam pewną dziewczynę już od bardzo długiego czasu, jest moją przyjaciółką. Co zrobić aby pokazać co do niej czuje?
poniedziałek, 12 maja 2014
Księga 4: Powietrze ; Rozdział 11: Poszukiwania
Sorki, że wczoraj nie napisałam ale nie miałam za bardzo czasu ;/ Miłego czytanka :)
***
Aang wstał najwcześniej, nie mógł spać przez sny które dręczyły go całą noc. Awatar poszedł do kuchni i postanowił przygotować coś do jedzenia.
- Dzień dobry Aang. - Katara podeszła i pocałowała mnicha czule w policzek.
- Katara, wstałaś. - uśmiechnął się w stronę dziewczyny. - Proszę śniadanie na stole.
- Wygląda pysznie.
- Co?! To jest śniadanie? Gdzie jest mięso ja się pytam?! - krzyknął Sokka patrząc na stół.
- Zjadłeś mięso wczoraj. Jedz to co jest bo zaraz musimy wyruszać. - westchnął Aang.
- Gdzie? - spytała wchodząc do kuchni Toph.
- No szukać tej dziewczyny! - warknął cicho pod nosem Awatar.
- Spokojnie Iskrzące Paluszki. - zaśmiała się niewidoma dziewczyna i wyszła na dwór.
- To dobry pomysł. - wojownik spojrzał na stół bez mięsa. - Zacznijmy od teraz. - odpowiedział i szybko uciekł z krzesła.
Aang usiadł i po chwili usłyszał pukanie.
- Zaczekaj Kataro. - mnich podbiegł i otworzył drzwi.
- Witam, to do Katary i Sokki. - powiedział pewnie jeden ze strażników Ba Sing Se i podał list.
- Ehm... Dziękuję. - odpowiedział i zamknął drzwi. Awatar pobiegł do kuchni i podał list swojej dziewczynie.
- Co to? - spytała przymrużając oczy.
- To do ciebie i Sokki. Zawołać go?
- Tak. - uśmiechnęła się i otworzyła list.
- Coś się stało? - spytał zaniepokojony wojownik.
- To od naszej babci. Potrzebuje naszej pomocy w Plemieniu Wody i chcę abyśmy jak najszybciej do niej przyjechali.
- Wow. To super będzie znów zobaczyć babcię, Pakku i tatę. Hm... Aang...
- Rozumiem was. Musicie tam lecieć... Poszukam jej z Toph.
- Dziękuję Aang. - uśmiechnął się wojownik.
- Niedaleko Zuko zostawił balony. Możecie się nimi zabrać.
Aang zaprowadził przyjaciół w miejsce gdzie stały balony narodu ognia. Sokka wszedł na jeden z balonów i zaczął powoli uruchamiać.
- Niedługo się zobaczymy? - spytał Awatar ze spuszczoną głową w ziemię, a na jego twarzy był widać smutek. Katara podeszła do chłopaka i położyła dłoń na ramieniu.
- Nie rozstajemy się na długo, obiecuję. - dziewczyna zbliżyła się do mnicha, a po chwili ich usta złączyły się. Aang mocno przytulił niebieskooką i nie chciał puścić.
- Hallo! - krzyknął Sokka opierając się o policzek. - Dość tych amorków, Katara!
- Już idę. - dziewczyna ostatni raz pocałowała Awatara w policzek i pobiegła na balon. Po chwili uniósł się w powietrze i ruszył w stronę Południa.
- To co robimy? - spytała Toph leżąc na ziemi.
- Idziemy szukać tej dziewczyny.
Minęło kilka godzin, Aang i Toph nie przestawali szukać. Chodzili po każdym domu w Ba Sing Se.
- Aang, my tych domów wszystkich w rok nie obejdziemy. Nie możesz się z tą dziewczyną jakoś skontaktować?
- Nie wiem jak... Wydawało się, że to ona zawsze się ze mną kontaktowała.
- No to super. - odpowiedziała niewidoma dziewczyna i przyłożyła rękę do czoła. - Skoro to mag powietrza i od bardzo dawna tu mieszka, to raczej jest w tych starszych częściach Ba Sing Se.
- Może masz racje... Toph jesteś genialna, chodźmy do biblioteki może tam będzie coś z archiwum miasta. - Awatar wziął dziewczynę za rękę i pociągnął.
- Tak jestem genialna. Możesz mi to częściej powtarzać. - zaśmiała się niewidoma dziewczyna.
Toph i Aang ruszyli do archiwum Ba Sing Se. Awatar przeszukiwał każdą książkę dokładnie i szukał informacji.
- Ehm... Toph, ja do jutra tego nie znajdę jak mi nie pomożesz.
Dziewczyna podniosła rękę i wymachiwała przed swoimi oczami.
- No tak, sorry. - odpowiedział i dalej szukał. Po dwóch godzinach natknął się na książkę.
- To jest to! - krzyknął szczęśliwy i zaczął przeglądać kartki. - Znalazłem. Tu jest pokazana budowa miasta w różnych wiekach. Mur... - zatrzymał się mnich.
- Co? Gdzie? - wstała niewidoma dziewczyna.
- Ona mieszka w domku położonym na muru Ba Sing Se. - odpowiedział i pociągnął dziewczynę. Po dwudziestu minutach marszu doszli do zamieszkanej części muru miasta.
- To ten dom! - powiedział szczęśliwy mnich.
- Skąd wiesz? - spytała zdziwiona Toph i podrapała się po głowie.
- Przypomniałem sobie. Pokazała mi go kiedyś, jak się ze mną kontaktowała. - Awatar użył magii powietrza i uniósł się z niewidomą przyjaciółką do góry. Ustał na przeciw drzwi i lekko zapukał.
- Daj spokój. - zaśmiała się Toph. - Przy takim pukaniu to na peeeewno cię ktoś usłyszy... - niewidoma dziewczyna mocno stuknęła w drzwi.
- Toph! Spokojnie! - odpowiedział lekko wystraszony Aang.
- Kto znów? - powiedział głos dochodzący z domu. Mężczyzna otworzył drzwi i spojrzał na Aanga i Toph. - Co was tu dzieci sprowadza?
- Ehm... Szukamy dziewczyny która jest magiem powietrza. - uśmiechnął się niepewnie Awatar.
- Mój przyjaciel chce powiedzieć, że tu mieszka mag powietrza. - tłumaczyła niewidoma dziewczyna wymachując ręką przed głową mężczyzny.
Nagle Aang zauważył dziewczynę która ustała za mężczyzną.
- To ona... - odpowiedział i wpatrywał się w dziewczynę.
- Nie, musieliście nas z kimś pomylić.
- On jest Awatarem, rzadko się myli.
- Awatar? - mężczyzna wytrzeszczył oczy i zaprosił przyjaciół do środka.
- To ty się próbowałaś ze mną skontaktować? - spytał niepewnie mnich. - Jesteś magiem powietrza który przeżył?
- Tak. - dziewczyna zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech.
- Ale jak to? Przecież wszyscy wyginęli.
- Spokojnie Awatarze. Wszystko ci powiem obiecuję.
- Bardzo się cieszę, że przeżył ktoś jeszcze. - Awatar ukłonił się w stylu nomada powietrza. - Mów mi Aang.
- Miło cię poznać Aang. - dziewczyna uśmiechnęła się w stronę mnicha. - Jestem Ezzy.
- Nie mogę uwierzyć, że znalazłem maga powietrza. Chcę cię nauczyć wszystkiego.
- Naprawdę? - upewniała się dziewczyna.
- Tak. Zabiorę cię do Świątyni Powietrza, wszystko opowiem i pokarzę. - Awatar pokierował się w stronę drzwi.
- Idź. To twoje przeznaczenie. - odpowiedział mężczyzna.
- Dziękuję. - Ezzy mocno przytuliła się do mężczyzny i pobiegła za Aangiem.
- Jak dostaniemy się do świątyni? - spytała dziewczyna drapiąc się po głowie.
- Mamy Appe. - Awatar zagwizdał.
- Co mamy? - Ezzy wytrzeszczyła oczy.
Po chwili bizon przyleciał, wylądował na ziemi i wielkim językiem oblizał Toph, a następnie Aanga.
- Nie wierzę... To jest latający bizon! - krzyknęła szczęśliwa dziewczyna i zbliżyła się do Appy.
- Możesz wejść. Polubił cię. - uśmiechnął się mnich i wskoczył na bizona.
Przyjaciele wyruszyli.
- Aang. - szepnęła Toph.
- Tak?
- No wiesz, trochę to dziwnie zabrzmi ale ona żyje od ponad stu lat... Przyjrzałam się trochę jej no wiesz wibracjami ziemi. Potrafię ocenić człowieka. Wiek i wzrost, ponieważ to czuję.
- Do czego zmierzasz? - spytał mnich i dziwnie spojrzał na przyjaciółkę.
- Po tylu latach... Nie powinna być ona no wiesz... Stara?
***
Aang wstał najwcześniej, nie mógł spać przez sny które dręczyły go całą noc. Awatar poszedł do kuchni i postanowił przygotować coś do jedzenia.
- Dzień dobry Aang. - Katara podeszła i pocałowała mnicha czule w policzek.
- Katara, wstałaś. - uśmiechnął się w stronę dziewczyny. - Proszę śniadanie na stole.
- Wygląda pysznie.
- Co?! To jest śniadanie? Gdzie jest mięso ja się pytam?! - krzyknął Sokka patrząc na stół.
- Zjadłeś mięso wczoraj. Jedz to co jest bo zaraz musimy wyruszać. - westchnął Aang.
- Gdzie? - spytała wchodząc do kuchni Toph.
- No szukać tej dziewczyny! - warknął cicho pod nosem Awatar.
- Spokojnie Iskrzące Paluszki. - zaśmiała się niewidoma dziewczyna i wyszła na dwór.
- To dobry pomysł. - wojownik spojrzał na stół bez mięsa. - Zacznijmy od teraz. - odpowiedział i szybko uciekł z krzesła.
Aang usiadł i po chwili usłyszał pukanie.
- Zaczekaj Kataro. - mnich podbiegł i otworzył drzwi.
- Witam, to do Katary i Sokki. - powiedział pewnie jeden ze strażników Ba Sing Se i podał list.
- Ehm... Dziękuję. - odpowiedział i zamknął drzwi. Awatar pobiegł do kuchni i podał list swojej dziewczynie.
- Co to? - spytała przymrużając oczy.
- To do ciebie i Sokki. Zawołać go?
- Tak. - uśmiechnęła się i otworzyła list.
- Coś się stało? - spytał zaniepokojony wojownik.
- To od naszej babci. Potrzebuje naszej pomocy w Plemieniu Wody i chcę abyśmy jak najszybciej do niej przyjechali.
- Wow. To super będzie znów zobaczyć babcię, Pakku i tatę. Hm... Aang...
- Rozumiem was. Musicie tam lecieć... Poszukam jej z Toph.
- Dziękuję Aang. - uśmiechnął się wojownik.
- Niedaleko Zuko zostawił balony. Możecie się nimi zabrać.
Aang zaprowadził przyjaciół w miejsce gdzie stały balony narodu ognia. Sokka wszedł na jeden z balonów i zaczął powoli uruchamiać.
- Niedługo się zobaczymy? - spytał Awatar ze spuszczoną głową w ziemię, a na jego twarzy był widać smutek. Katara podeszła do chłopaka i położyła dłoń na ramieniu.
- Nie rozstajemy się na długo, obiecuję. - dziewczyna zbliżyła się do mnicha, a po chwili ich usta złączyły się. Aang mocno przytulił niebieskooką i nie chciał puścić.
- Hallo! - krzyknął Sokka opierając się o policzek. - Dość tych amorków, Katara!
- Już idę. - dziewczyna ostatni raz pocałowała Awatara w policzek i pobiegła na balon. Po chwili uniósł się w powietrze i ruszył w stronę Południa.
- To co robimy? - spytała Toph leżąc na ziemi.
- Idziemy szukać tej dziewczyny.
Minęło kilka godzin, Aang i Toph nie przestawali szukać. Chodzili po każdym domu w Ba Sing Se.
- Aang, my tych domów wszystkich w rok nie obejdziemy. Nie możesz się z tą dziewczyną jakoś skontaktować?
- Nie wiem jak... Wydawało się, że to ona zawsze się ze mną kontaktowała.
- No to super. - odpowiedziała niewidoma dziewczyna i przyłożyła rękę do czoła. - Skoro to mag powietrza i od bardzo dawna tu mieszka, to raczej jest w tych starszych częściach Ba Sing Se.
- Może masz racje... Toph jesteś genialna, chodźmy do biblioteki może tam będzie coś z archiwum miasta. - Awatar wziął dziewczynę za rękę i pociągnął.
- Tak jestem genialna. Możesz mi to częściej powtarzać. - zaśmiała się niewidoma dziewczyna.
Toph i Aang ruszyli do archiwum Ba Sing Se. Awatar przeszukiwał każdą książkę dokładnie i szukał informacji.
- Ehm... Toph, ja do jutra tego nie znajdę jak mi nie pomożesz.
Dziewczyna podniosła rękę i wymachiwała przed swoimi oczami.
- No tak, sorry. - odpowiedział i dalej szukał. Po dwóch godzinach natknął się na książkę.
- To jest to! - krzyknął szczęśliwy i zaczął przeglądać kartki. - Znalazłem. Tu jest pokazana budowa miasta w różnych wiekach. Mur... - zatrzymał się mnich.
- Co? Gdzie? - wstała niewidoma dziewczyna.
- Ona mieszka w domku położonym na muru Ba Sing Se. - odpowiedział i pociągnął dziewczynę. Po dwudziestu minutach marszu doszli do zamieszkanej części muru miasta.
- To ten dom! - powiedział szczęśliwy mnich.
- Skąd wiesz? - spytała zdziwiona Toph i podrapała się po głowie.
- Przypomniałem sobie. Pokazała mi go kiedyś, jak się ze mną kontaktowała. - Awatar użył magii powietrza i uniósł się z niewidomą przyjaciółką do góry. Ustał na przeciw drzwi i lekko zapukał.
- Daj spokój. - zaśmiała się Toph. - Przy takim pukaniu to na peeeewno cię ktoś usłyszy... - niewidoma dziewczyna mocno stuknęła w drzwi.
- Toph! Spokojnie! - odpowiedział lekko wystraszony Aang.
- Kto znów? - powiedział głos dochodzący z domu. Mężczyzna otworzył drzwi i spojrzał na Aanga i Toph. - Co was tu dzieci sprowadza?
- Ehm... Szukamy dziewczyny która jest magiem powietrza. - uśmiechnął się niepewnie Awatar.
- Mój przyjaciel chce powiedzieć, że tu mieszka mag powietrza. - tłumaczyła niewidoma dziewczyna wymachując ręką przed głową mężczyzny.
Nagle Aang zauważył dziewczynę która ustała za mężczyzną.
- To ona... - odpowiedział i wpatrywał się w dziewczynę.
- Nie, musieliście nas z kimś pomylić.
- On jest Awatarem, rzadko się myli.
- Awatar? - mężczyzna wytrzeszczył oczy i zaprosił przyjaciół do środka.
- To ty się próbowałaś ze mną skontaktować? - spytał niepewnie mnich. - Jesteś magiem powietrza który przeżył?
- Tak. - dziewczyna zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech.
- Ale jak to? Przecież wszyscy wyginęli.
- Spokojnie Awatarze. Wszystko ci powiem obiecuję.
- Bardzo się cieszę, że przeżył ktoś jeszcze. - Awatar ukłonił się w stylu nomada powietrza. - Mów mi Aang.
- Miło cię poznać Aang. - dziewczyna uśmiechnęła się w stronę mnicha. - Jestem Ezzy.
- Nie mogę uwierzyć, że znalazłem maga powietrza. Chcę cię nauczyć wszystkiego.
- Naprawdę? - upewniała się dziewczyna.
- Tak. Zabiorę cię do Świątyni Powietrza, wszystko opowiem i pokarzę. - Awatar pokierował się w stronę drzwi.
- Idź. To twoje przeznaczenie. - odpowiedział mężczyzna.
- Dziękuję. - Ezzy mocno przytuliła się do mężczyzny i pobiegła za Aangiem.
- Jak dostaniemy się do świątyni? - spytała dziewczyna drapiąc się po głowie.
- Mamy Appe. - Awatar zagwizdał.
- Co mamy? - Ezzy wytrzeszczyła oczy.
Po chwili bizon przyleciał, wylądował na ziemi i wielkim językiem oblizał Toph, a następnie Aanga.
- Nie wierzę... To jest latający bizon! - krzyknęła szczęśliwa dziewczyna i zbliżyła się do Appy.
- Możesz wejść. Polubił cię. - uśmiechnął się mnich i wskoczył na bizona.
Przyjaciele wyruszyli.
- Aang. - szepnęła Toph.
- Tak?
- No wiesz, trochę to dziwnie zabrzmi ale ona żyje od ponad stu lat... Przyjrzałam się trochę jej no wiesz wibracjami ziemi. Potrafię ocenić człowieka. Wiek i wzrost, ponieważ to czuję.
- Do czego zmierzasz? - spytał mnich i dziwnie spojrzał na przyjaciółkę.
- Po tylu latach... Nie powinna być ona no wiesz... Stara?
środa, 7 maja 2014
Księga 4: Powietrze ; Rozdział 10: Tajemnicze Spotkanie
Słońce wstało bardzo wcześnie, a wraz z nim Aang. Chłopak poszedł do kuchni aby coś zjeść usiadł wygodnie na krześle i zaczął rozmyślać. Podniósł lekko głowę do góry i ujrzał wchodzącą do kuchni Toph.
- Już nie śpisz? - spytał lekko uśmiechnięty Awatar.
- Widzę, że i ty nie śpisz. - odpowiedziała i zaczęła szperać po półkach.
- Mięsa nie znajdziesz. - powiedział mnich patrząc na przyjaciółkę.
- Dlaczego?! - spytała lekko wściekła niewidoma dziewczyna.
- Sokka w nocy coś szperał w kuchni.
- Zrobię mu coś zaraz. - Toph zacisnęła pięść, a jej głowa skierowana była w podłogę.
- Toph, spokojnie. - Awatar podszedł do przyjaciółki i lekko przytulił. - Pójdę kupię coś w mieście.
- To rusz się Iskrzące Paluszki bo mi w brzuchu burczy. - dziewczyna cicho się zaśmiała i złapała się za brzuch.
Awatar od razu poszedł do miasta aby kupić coś do jedzenia dla przyjaciół.
- Toph, gdzie jest Aang? - spytała wchodząc do kuchni Katara.
- Poszedł po coś do jedzenia, ponieważ Sokka wczoraj w nocy wszystko zjadł.
- Trzeba zamykać przed nim kuchnię. - zaśmiała się niebieskooka i pociągnęła Toph za rękę.
- Katara! Gdzie mnie ciągniesz?
- Chcę ci coś pokazać. - Katara zaciągnęła przyjaciółkę na zewnątrz i podała list.
- Ehm... Myślę, że to jest jakiś papier. - odpowiedziała niewidoma dziewczyna machając lekko ręką przed oczami.
- Ah... No tak. - uśmiechnęła się Katara. - To od twoich rodziców, chcą abyś się z nimi spotkała. Widać, że za tobą tęsknią.
- Nie mogę w to uwierzyć. - z oczu dziewczyny zaczęły lecieć powoli łzy, niewidoma dziewczyną uniosła dłoń do góry i przetarła oczy.
- Wiem co czujesz. - odpowiedziała Katara i mocno przytuliła się do przyjaciółki. Dziewczyny były do siebie mocno wtulone. - Idź...
- Dziękuję ci Kataro... - Toph wstała i zaczęła kierować się w stronę miasta.
- Ehm... Za co? - spytała Katara.
Niewidoma dziewczyna odwróciła się.
- Za to, że jesteś ze mną. - na twarzy Toph było widać łzy, uśmiechnęła się i poszła dalej.
- Gdzie wszyscy? - spytał przeciągając ręce Sokka. - Gdzie poszła Toph?!
- Aang w mieście, a Toph poszła spotkać się z rodzicami.
- To oni są w Ba Sing Se?! - zdziwił się wojownik.
- Tak.
- To ja idę coś zjeść... - odpowiedział i poszedł do kuchni, nastała cisza przez chwilę. Wojownik podbiegł do siostry. - Kataro, gdzie jest do jasnej anielki jedzenie?! - zaczął krzyczeć i wymachiwał rękoma w stronę siostry.
- Pewnie zjadłeś wszystko w nocy. - dziewczyna zaśmiała się poszła do pokoju.
***
- Kupisz dwie ryby w najlepszej cenie!
- Nie dziękuję. - odpowiedziała Awatar i szybko oddalił się od stanowiska z rybami.
- Nalegam. - mężczyzna podbiegł do mnicha i wymachiwał nieciekawą rybą przed oczami Awatara.
Aang uśmiechnął się i uciekł.
- Co za ludzie, nawet ryby nie kupią... - sprzedawca powiedział sam do siebie i wrócił do swojego targu.
Awatar rozglądał się dokładnie po sklepach z jedzeniem, chciał aby to co kupi smakowało dla jego przyjaciół. Gdy szedł zauważył mężczyznę który trzymał coś w ręku.
- Chwila... - pomyślał mnich. - To ten sam zwój co trzymała dziewczyna, którą spotkałem w świecie duchów. - Przepraszam... - Awatar podszedł do starszego mężczyzny lecz gdy on zobaczył, że mnich patrzy się na zwój zaczął uciekać tak szybko jak tylko potrafił.
- Stój! Nic ci nie zrobię! - Awatar zaczął krzyczeć w stronę tajemniczego mężczyzny, i biegł w jego stronę.
- Nie zbliżaj się! - krzyknął mężczyzna i uniósł skałę która poleciała prosto na Aanga.
- Nie uciekaj! - mnich zacisnął pięść i walną skałę po czym ona się rozpadła. Mężczyzna wtopił się w tłum ludzi i Aang stracił go z oczu. - Nie! - krzyknął mnich i upadł na kolana. Gdy wstał ujrzał zwój który upuścił mężczyzna, otworzył i przeczytał. Awatar nie wiedział co ma myśleć, kupił coś do jedzenia i pobiegł do domu w luksusowej części Ba Sing Se.
- Aang, coś się stało? - spytała zaniepokojona Katara patrząc w stronę Awatara. - Nie wyglądasz dobrze.
Awatar usiadł i złapał się za głowę.
- Goniłem mężczyznę który trzymał ten zwój. - podniósł i podał dziewczynie.
- Ehm... Aang, to nie ten sam który znaleźliśmy w Świątyni Powietrza?
- Tak to ten sam...
- To niemożliwe. - odpowiedziała dziewczyna.
- Właśnie to niemożliwe, ponieważ my też mamy ten zwój. - powiedział Sokka wchodząc do pokoju.
Katara przyłożyła zwoje i były to te same swoje, te same płótno tylko na jednym więcej pisało.
- Tu są wskazówki gdzie ją znajdziemy. - uśmiechnęła się dziewczyna i złapała za rękę Aanga.
- Witajcie! - krzyknęła Toph wchodząc do pomieszczenia.
- Toph! - wojownik podbiegł do przyjaciółki i przytulił. - Przyniosłaś jakieś mięso?
- Nie... - odpowiedziała niewidoma dziewczyna. - Co tam macie?
- Kolejne wskazówki. - powiedział Aang i wstał.
- Super! To ja idę się przespać... To był bardzo męczący dzień. - Toph pokierowała się w stronę swojego pokoju ze głową skierowaną w dół.
- Cały dzień nic nie jadłem. Aang, kupiłeś coś! - krzyknął wściekły wojownik.
- Tak Sokka.
Wojownik podbiegł po jedzenie i zaczął jeść garściami.
- Jutro jej poszukamy Aang. - uśmiechnęła się Katara i pobiegła do pokoju przyjaciółki.
- Dobrze... - odpowiedział i poszedł.
Toph usłyszała pukanie do drzwi.
- Wejdź Kataro.
- Skąd wiedziałaś, że to ja? - spytała lekko zdziwiona.
- Jestem niewidoma ale wszystko czuję stopami. - uśmiechnęła się. - Po co przyszłaś?
- Chciałam spytać się ciebie jak tam z rodzicami.
Toph zaniemówiła, milczała przez kilkanaście sekund.
- Co się stało? Opowiedz wszystko.
- To tak. Poszłam do super kawiarni rodzice czekali na mnie, rozmawialiśmy, śmialiśmy się było świetnie aż do pewnego momentu.
Katara zauważyła, że z oczu przyjaciółki zaczęły lecieć łzy.
- Do jakiego momentu?
- Mówili jak za mną tęsknią i żebym do nich wróciła. Potem... Powiedzieli, że nie mogę przyjaźnić się z Awatarem i wami. Zaczęłam krzyczeć, a oni ... - Toph nie mogła z siebie tego wydusić co raz bardziej się jąkała, a łzy leciały jej po policzkach. - Dla dobra rodziny znaleźli mi kogoś, bogatego i z manierami...
- Oh... Toph... - Katara bardzo mocno przytuliła się do przyjaciółki. Toph tak mocno wtuliła się do Katary, że nie chciała jej puszczać.
- Nie oddamy cię nikomu! - odpowiedziała Katara i próbowała pocieszyć przyjaciółkę.
- Wcale nie musisz tam iść, zostajesz z nami, należysz do drużyny Awatara! - krzyknął Sokka wchodząc do pokoju razem z Aangiem.
- Co wy tu robicie?! - spytała lekko wściekła niebieskooka dziewczyna.
- Pomagamy przyjaciółce. - uśmiechnął się Aang.
- Macie racje. To moje zdanie się liczy i ja decyduję sobą! - wykrzyczała i przytuliła się do przyjaciół. - Dobranoc.
Przyjaciele poszli do swoich pokoi. Aang położył się na łóżko, po chwili ujrzał stojącą przed nim dziewczynę.
- Hej, Aang. - uśmiechnęła się. Awatar szybko przetarł oczy i dziewczyna zniknęła.
- Już nie śpisz? - spytał lekko uśmiechnięty Awatar.
- Widzę, że i ty nie śpisz. - odpowiedziała i zaczęła szperać po półkach.
- Mięsa nie znajdziesz. - powiedział mnich patrząc na przyjaciółkę.
- Dlaczego?! - spytała lekko wściekła niewidoma dziewczyna.
- Sokka w nocy coś szperał w kuchni.
- Zrobię mu coś zaraz. - Toph zacisnęła pięść, a jej głowa skierowana była w podłogę.
- Toph, spokojnie. - Awatar podszedł do przyjaciółki i lekko przytulił. - Pójdę kupię coś w mieście.
- To rusz się Iskrzące Paluszki bo mi w brzuchu burczy. - dziewczyna cicho się zaśmiała i złapała się za brzuch.
Awatar od razu poszedł do miasta aby kupić coś do jedzenia dla przyjaciół.
- Toph, gdzie jest Aang? - spytała wchodząc do kuchni Katara.
- Poszedł po coś do jedzenia, ponieważ Sokka wczoraj w nocy wszystko zjadł.
- Trzeba zamykać przed nim kuchnię. - zaśmiała się niebieskooka i pociągnęła Toph za rękę.
- Katara! Gdzie mnie ciągniesz?
- Chcę ci coś pokazać. - Katara zaciągnęła przyjaciółkę na zewnątrz i podała list.
- Ehm... Myślę, że to jest jakiś papier. - odpowiedziała niewidoma dziewczyna machając lekko ręką przed oczami.
- Ah... No tak. - uśmiechnęła się Katara. - To od twoich rodziców, chcą abyś się z nimi spotkała. Widać, że za tobą tęsknią.
- Nie mogę w to uwierzyć. - z oczu dziewczyny zaczęły lecieć powoli łzy, niewidoma dziewczyną uniosła dłoń do góry i przetarła oczy.
- Wiem co czujesz. - odpowiedziała Katara i mocno przytuliła się do przyjaciółki. Dziewczyny były do siebie mocno wtulone. - Idź...
- Dziękuję ci Kataro... - Toph wstała i zaczęła kierować się w stronę miasta.
- Ehm... Za co? - spytała Katara.
Niewidoma dziewczyna odwróciła się.
- Za to, że jesteś ze mną. - na twarzy Toph było widać łzy, uśmiechnęła się i poszła dalej.
- Gdzie wszyscy? - spytał przeciągając ręce Sokka. - Gdzie poszła Toph?!
- Aang w mieście, a Toph poszła spotkać się z rodzicami.
- To oni są w Ba Sing Se?! - zdziwił się wojownik.
- Tak.
- To ja idę coś zjeść... - odpowiedział i poszedł do kuchni, nastała cisza przez chwilę. Wojownik podbiegł do siostry. - Kataro, gdzie jest do jasnej anielki jedzenie?! - zaczął krzyczeć i wymachiwał rękoma w stronę siostry.
- Pewnie zjadłeś wszystko w nocy. - dziewczyna zaśmiała się poszła do pokoju.
***
- Kupisz dwie ryby w najlepszej cenie!
- Nie dziękuję. - odpowiedziała Awatar i szybko oddalił się od stanowiska z rybami.
- Nalegam. - mężczyzna podbiegł do mnicha i wymachiwał nieciekawą rybą przed oczami Awatara.
Aang uśmiechnął się i uciekł.
- Co za ludzie, nawet ryby nie kupią... - sprzedawca powiedział sam do siebie i wrócił do swojego targu.
Awatar rozglądał się dokładnie po sklepach z jedzeniem, chciał aby to co kupi smakowało dla jego przyjaciół. Gdy szedł zauważył mężczyznę który trzymał coś w ręku.
- Chwila... - pomyślał mnich. - To ten sam zwój co trzymała dziewczyna, którą spotkałem w świecie duchów. - Przepraszam... - Awatar podszedł do starszego mężczyzny lecz gdy on zobaczył, że mnich patrzy się na zwój zaczął uciekać tak szybko jak tylko potrafił.
- Stój! Nic ci nie zrobię! - Awatar zaczął krzyczeć w stronę tajemniczego mężczyzny, i biegł w jego stronę.
- Nie zbliżaj się! - krzyknął mężczyzna i uniósł skałę która poleciała prosto na Aanga.
- Nie uciekaj! - mnich zacisnął pięść i walną skałę po czym ona się rozpadła. Mężczyzna wtopił się w tłum ludzi i Aang stracił go z oczu. - Nie! - krzyknął mnich i upadł na kolana. Gdy wstał ujrzał zwój który upuścił mężczyzna, otworzył i przeczytał. Awatar nie wiedział co ma myśleć, kupił coś do jedzenia i pobiegł do domu w luksusowej części Ba Sing Se.
- Aang, coś się stało? - spytała zaniepokojona Katara patrząc w stronę Awatara. - Nie wyglądasz dobrze.
Awatar usiadł i złapał się za głowę.
- Goniłem mężczyznę który trzymał ten zwój. - podniósł i podał dziewczynie.
- Ehm... Aang, to nie ten sam który znaleźliśmy w Świątyni Powietrza?
- Tak to ten sam...
- To niemożliwe. - odpowiedziała dziewczyna.
- Właśnie to niemożliwe, ponieważ my też mamy ten zwój. - powiedział Sokka wchodząc do pokoju.
Katara przyłożyła zwoje i były to te same swoje, te same płótno tylko na jednym więcej pisało.
- Tu są wskazówki gdzie ją znajdziemy. - uśmiechnęła się dziewczyna i złapała za rękę Aanga.
- Witajcie! - krzyknęła Toph wchodząc do pomieszczenia.
- Toph! - wojownik podbiegł do przyjaciółki i przytulił. - Przyniosłaś jakieś mięso?
- Nie... - odpowiedziała niewidoma dziewczyna. - Co tam macie?
- Kolejne wskazówki. - powiedział Aang i wstał.
- Super! To ja idę się przespać... To był bardzo męczący dzień. - Toph pokierowała się w stronę swojego pokoju ze głową skierowaną w dół.
- Cały dzień nic nie jadłem. Aang, kupiłeś coś! - krzyknął wściekły wojownik.
- Tak Sokka.
Wojownik podbiegł po jedzenie i zaczął jeść garściami.
- Jutro jej poszukamy Aang. - uśmiechnęła się Katara i pobiegła do pokoju przyjaciółki.
- Dobrze... - odpowiedział i poszedł.
Toph usłyszała pukanie do drzwi.
- Wejdź Kataro.
- Skąd wiedziałaś, że to ja? - spytała lekko zdziwiona.
- Jestem niewidoma ale wszystko czuję stopami. - uśmiechnęła się. - Po co przyszłaś?
- Chciałam spytać się ciebie jak tam z rodzicami.
Toph zaniemówiła, milczała przez kilkanaście sekund.
- Co się stało? Opowiedz wszystko.
- To tak. Poszłam do super kawiarni rodzice czekali na mnie, rozmawialiśmy, śmialiśmy się było świetnie aż do pewnego momentu.
Katara zauważyła, że z oczu przyjaciółki zaczęły lecieć łzy.
- Do jakiego momentu?
- Mówili jak za mną tęsknią i żebym do nich wróciła. Potem... Powiedzieli, że nie mogę przyjaźnić się z Awatarem i wami. Zaczęłam krzyczeć, a oni ... - Toph nie mogła z siebie tego wydusić co raz bardziej się jąkała, a łzy leciały jej po policzkach. - Dla dobra rodziny znaleźli mi kogoś, bogatego i z manierami...
- Oh... Toph... - Katara bardzo mocno przytuliła się do przyjaciółki. Toph tak mocno wtuliła się do Katary, że nie chciała jej puszczać.
- Nie oddamy cię nikomu! - odpowiedziała Katara i próbowała pocieszyć przyjaciółkę.
- Wcale nie musisz tam iść, zostajesz z nami, należysz do drużyny Awatara! - krzyknął Sokka wchodząc do pokoju razem z Aangiem.
- Co wy tu robicie?! - spytała lekko wściekła niebieskooka dziewczyna.
- Pomagamy przyjaciółce. - uśmiechnął się Aang.
- Macie racje. To moje zdanie się liczy i ja decyduję sobą! - wykrzyczała i przytuliła się do przyjaciół. - Dobranoc.
Przyjaciele poszli do swoich pokoi. Aang położył się na łóżko, po chwili ujrzał stojącą przed nim dziewczynę.
- Hej, Aang. - uśmiechnęła się. Awatar szybko przetarł oczy i dziewczyna zniknęła.
wtorek, 6 maja 2014
Avatar Aang/ Korra (Drużyna Awatara)
Ten filmik tak mi się podoba, że mogę oglądać go kilkanaście razy xD
Zapraszam również do obejrzenia filmiku o Toph :) KLIKNIJ
Miłego oglądania ^.^
niedziela, 4 maja 2014
Księga 4: Powietrze ; Rozdział 9: Zwój
Krótki wstęp :)
Mam jeszcze rysunki Avatara Riki. Chcecie je zobaczyć? Może je wstawię, ale nie obiecuję. Niedługo w zakładce ''Księga 4: Powietrze'' dodam krótki opis tej księgi. Miłego czytania :)
***
- Aang, daleko jeszcze? - spytała znudzona Toph.
- Nie, już prawie jesteśmy. - odpowiedział Awatar z uśmiechem na twarzy.
- Spójrz! - krzyknął Sokka i wskazał palcem na świątynie. - Już jesteśmy.
Przyjaciele wysiedli z wielkiego bizona i zaczęli się rozglądać.
- Aang, przypomnij mi dlaczego tu jesteśmy? - spytała niewidoma dziewczyna.
- Pomyślałem, że może znajdziemy tu jakieś wskazówki dotyczące tej dziewczyny.
- Hmm... Myślisz, że jest tu coś o niej?! Nie było tutaj nikogo od stu lat. Naród Ognia wymordował wszystkich nomadów powietrza. - powiedział Sokka.
- Ja przeżyłem... - odpowiedział mnich ze skierowaną głową w stronę przyjaciela. - Jeśli to prawda i żyje na świecie jeszcze jeden mag powietrza to musimy go jak najszybciej znaleźć.
- Zgadzam się z Aangiem... Rozdzielmy się wtedy może coś znajdziemy.
- Dobry pomysł Kataro. - mnich uśmiechnął się do dziewczyny.
Każdy ruszył w inną stronę, przyjaciele chodzili po świątyni cały dzień i nie znaleźli nic oprócz starych spalonych zwojów. Nie było żadnych wskazówek ani podpowiedzi. Aang rozglądał się bardzo dokładnie lecz przytłaczał go widok spalonej części świątyni, wszystko było zniszczone i prawie nic nie ocalało. Awatar usiadł obok pomnika Gyatsa, w jego oczach zaczęły zbierać się słone łzy. Był już późny wieczór i każdy był zmęczony. Tymczasem Sokka przeglądał zwoje lecz ciężko było mu je rozczytać, ponieważ duża część była spalona.
- Sokka wiesz, że nic tu nie znajdziesz... - powiedziała cicho śmiejąc się Toph.
- Tak wiem... Ale chcę jakoś pomóc dla Aanga, a ty co robisz?! - spytał wojownik i założył ręce na krzyż.
- Te poszukiwania wydały mi się bez sensu jakieś trzy godziny temu. Postanowiłam więc, że sobie usiądę, odpocznę i wyczyszczę palce i stup. - Toph uśmiechnęła się bardzo szeroko w stronę przyjaciela.
- Może i masz racje... Nic tutaj nie znajdziemy. Wracajmy do Aanga. - odpowiedział wojownik i pociągnął niewidomą dziewczynę.
Aang siedział obok pomnika, nie wiedział co ma myśleć. Miał tyle pytań na które nie znał odpowiedzi, próbował więc się skupić. Postanowił wejść do świata duchów, usiadł więc wygodnie, a jego strzałki zaczęły świecić.
'' Awatar ujrzał dziewczynę... To była ona... Postanowił podejść do niej bardzo powoli aby znów nie uciekła, dziewczyna siedziała na wielkim kamieniu i wpatrywała się w jakiś zwój. Aang już wcześniej widział ją z tym zwojem i co raz bardziej zastanawiał się o co chodzi. Awatar podszedł do dziewczyny lecz zanim złapał ją za ramię ona zniknęła. Aang zdążył zapamiętać wygląd zwoju i wiedział już czego ma szukać ''
Gdy otworzył oczy ujrzał biegnącą w jego stronę piękną dziewczynę to była Katara. Na jej twarzy było widać szeroki i przekonywujący uśmiech. Awatar wstał.
- Ehm... Kataro coś się stało? - spytał mnich.
- Tak! - odpowiedziała krótko i rzuciła się na ramię swojego chłopaka. - Znalazłam coś, na pewno się ucieszysz. - dziewczyna podała znaleziony zwój.
- Ehm... Co to za zwój? - spytał patrząc na dziewczynę.
- Spójrz, ten zwój nie jest w ogóle zniszczony. Myślę, że został napisany po wojnie z nomadami powietrza. Przeczytaj co jest na nim napisane.
Awatar dokładnie wpatrywał się w zwój.
- To ten zwój! - krzyknął szczęśliwy mnich i pocałował delikatnie dziewczynę w policzek. - Dziękuję Kataro.
- Jaki zwój? - spytała wychodząc ze świątyni Toph.
- Właśnie? - dodał Sokka.
- Jak wszedłem do świata duchów to znów widziałem tą dziewczynę. Trzymała w rękach taki sam zwój, zapamiętałem to...
- Dała ci wskazówki. - uśmiechnęła się Katara.
Przyjaciele usiedli, a Aang zaczął czytać:
'' Nie mogę w to uwierzyć, że przeżyłam napad narodu ognia. Nikt nie przeżył zostałam sama, zostałam ostatnim magiem powietrza na świecie. Nie mogę dłużej tutaj być bo może ktoś mnie tu znaleźć. Minęły dwa lata od wymordowania mojej całej rodziny, wszystkich magów powietrza. Jeśli jednak jakiś nomad powietrza przeżył to potrzebuję pomocy. Muszę uciekać jak najdalej od świątyni. Ukryję się w jakiś wielkim mieście aby nikt mnie nie znalazł, przestanę używać mojej magii. Myślę o królestwie ziemi...''
- Ehm... Wielkie miasto... to będzie - zaczął Sokka lecz Katara mu przerwała.
- Ba Sing Se! To było bardzo bezpieczne miasto i dalej nim jest. Myślę, że tam mogła się ukryć.
- Przecież Ba Sing Se to ogromne miasto jak chcecie tam znaleźć jedną osobę? - spytała Toph.
- Znajdziemy ją... - odpowiedział mnich.
- Czyli już wracamy? - spytał Sokka, a na jego twarzy zaczął powoli pojawiać się uśmiech.
- Tak. - odpowiedział krótko Awatar.
- Yaay! Jak super! - Sokka od razu wskoczył na latającego bizona. - No chodźcie! - wojownik pomógł wejść Toph.
Aang wziął Katare za rękę i uniósł magią powietrza na Appe.
- Appa, Hop-Hop - jak mnich powiedział wielki bizon wzniósł się w powietrze.
Po długiej podróży przyjaciele wreszcie wrócili do Ba Sing Se. Toph od razu pobiegła do swojego pokoju i rzuciła się na łóżko.
- To Dobranoc! - krzyknęła Toph.
- Co z tą dziewczyną? - spytał zdenerwowany mnich.
- Aang, jutro zaczniemy poszukiwania jest środek nocy. Cały dzień spędziliśmy szukając jednego zwoju. - wojownik poszedł do pokoju i po chwili zanurzył się w głębokim śnie.
- No dobrze. - Awatar zbliżył się do Katary, położył jedną dłoń na jej policzku, a drugą objął w pasie, po chwili ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku.
- Dobranoc kochanie. - odpowiedziała dziewczyna i pokierowała się w stronę swojego pokoju.
- Dobranoc. - uśmiechnął się lekko i również poszedł do pokoju, położył się wygodnie i zamknął oczy.
Mam jeszcze rysunki Avatara Riki. Chcecie je zobaczyć? Może je wstawię, ale nie obiecuję. Niedługo w zakładce ''Księga 4: Powietrze'' dodam krótki opis tej księgi. Miłego czytania :)
***
- Aang, daleko jeszcze? - spytała znudzona Toph.
- Nie, już prawie jesteśmy. - odpowiedział Awatar z uśmiechem na twarzy.
- Spójrz! - krzyknął Sokka i wskazał palcem na świątynie. - Już jesteśmy.
Przyjaciele wysiedli z wielkiego bizona i zaczęli się rozglądać.
- Aang, przypomnij mi dlaczego tu jesteśmy? - spytała niewidoma dziewczyna.
- Pomyślałem, że może znajdziemy tu jakieś wskazówki dotyczące tej dziewczyny.
- Hmm... Myślisz, że jest tu coś o niej?! Nie było tutaj nikogo od stu lat. Naród Ognia wymordował wszystkich nomadów powietrza. - powiedział Sokka.
- Ja przeżyłem... - odpowiedział mnich ze skierowaną głową w stronę przyjaciela. - Jeśli to prawda i żyje na świecie jeszcze jeden mag powietrza to musimy go jak najszybciej znaleźć.
- Zgadzam się z Aangiem... Rozdzielmy się wtedy może coś znajdziemy.
- Dobry pomysł Kataro. - mnich uśmiechnął się do dziewczyny.
Każdy ruszył w inną stronę, przyjaciele chodzili po świątyni cały dzień i nie znaleźli nic oprócz starych spalonych zwojów. Nie było żadnych wskazówek ani podpowiedzi. Aang rozglądał się bardzo dokładnie lecz przytłaczał go widok spalonej części świątyni, wszystko było zniszczone i prawie nic nie ocalało. Awatar usiadł obok pomnika Gyatsa, w jego oczach zaczęły zbierać się słone łzy. Był już późny wieczór i każdy był zmęczony. Tymczasem Sokka przeglądał zwoje lecz ciężko było mu je rozczytać, ponieważ duża część była spalona.
- Sokka wiesz, że nic tu nie znajdziesz... - powiedziała cicho śmiejąc się Toph.
- Tak wiem... Ale chcę jakoś pomóc dla Aanga, a ty co robisz?! - spytał wojownik i założył ręce na krzyż.
- Te poszukiwania wydały mi się bez sensu jakieś trzy godziny temu. Postanowiłam więc, że sobie usiądę, odpocznę i wyczyszczę palce i stup. - Toph uśmiechnęła się bardzo szeroko w stronę przyjaciela.
- Może i masz racje... Nic tutaj nie znajdziemy. Wracajmy do Aanga. - odpowiedział wojownik i pociągnął niewidomą dziewczynę.
Aang siedział obok pomnika, nie wiedział co ma myśleć. Miał tyle pytań na które nie znał odpowiedzi, próbował więc się skupić. Postanowił wejść do świata duchów, usiadł więc wygodnie, a jego strzałki zaczęły świecić.
'' Awatar ujrzał dziewczynę... To była ona... Postanowił podejść do niej bardzo powoli aby znów nie uciekła, dziewczyna siedziała na wielkim kamieniu i wpatrywała się w jakiś zwój. Aang już wcześniej widział ją z tym zwojem i co raz bardziej zastanawiał się o co chodzi. Awatar podszedł do dziewczyny lecz zanim złapał ją za ramię ona zniknęła. Aang zdążył zapamiętać wygląd zwoju i wiedział już czego ma szukać ''
Gdy otworzył oczy ujrzał biegnącą w jego stronę piękną dziewczynę to była Katara. Na jej twarzy było widać szeroki i przekonywujący uśmiech. Awatar wstał.
- Ehm... Kataro coś się stało? - spytał mnich.
- Tak! - odpowiedziała krótko i rzuciła się na ramię swojego chłopaka. - Znalazłam coś, na pewno się ucieszysz. - dziewczyna podała znaleziony zwój.
- Ehm... Co to za zwój? - spytał patrząc na dziewczynę.
- Spójrz, ten zwój nie jest w ogóle zniszczony. Myślę, że został napisany po wojnie z nomadami powietrza. Przeczytaj co jest na nim napisane.
Awatar dokładnie wpatrywał się w zwój.
- To ten zwój! - krzyknął szczęśliwy mnich i pocałował delikatnie dziewczynę w policzek. - Dziękuję Kataro.
- Jaki zwój? - spytała wychodząc ze świątyni Toph.
- Właśnie? - dodał Sokka.
- Jak wszedłem do świata duchów to znów widziałem tą dziewczynę. Trzymała w rękach taki sam zwój, zapamiętałem to...
- Dała ci wskazówki. - uśmiechnęła się Katara.
Przyjaciele usiedli, a Aang zaczął czytać:
'' Nie mogę w to uwierzyć, że przeżyłam napad narodu ognia. Nikt nie przeżył zostałam sama, zostałam ostatnim magiem powietrza na świecie. Nie mogę dłużej tutaj być bo może ktoś mnie tu znaleźć. Minęły dwa lata od wymordowania mojej całej rodziny, wszystkich magów powietrza. Jeśli jednak jakiś nomad powietrza przeżył to potrzebuję pomocy. Muszę uciekać jak najdalej od świątyni. Ukryję się w jakiś wielkim mieście aby nikt mnie nie znalazł, przestanę używać mojej magii. Myślę o królestwie ziemi...''
- Ehm... Wielkie miasto... to będzie - zaczął Sokka lecz Katara mu przerwała.
- Ba Sing Se! To było bardzo bezpieczne miasto i dalej nim jest. Myślę, że tam mogła się ukryć.
- Przecież Ba Sing Se to ogromne miasto jak chcecie tam znaleźć jedną osobę? - spytała Toph.
- Znajdziemy ją... - odpowiedział mnich.
- Czyli już wracamy? - spytał Sokka, a na jego twarzy zaczął powoli pojawiać się uśmiech.
- Tak. - odpowiedział krótko Awatar.
- Yaay! Jak super! - Sokka od razu wskoczył na latającego bizona. - No chodźcie! - wojownik pomógł wejść Toph.
Aang wziął Katare za rękę i uniósł magią powietrza na Appe.
- Appa, Hop-Hop - jak mnich powiedział wielki bizon wzniósł się w powietrze.
Po długiej podróży przyjaciele wreszcie wrócili do Ba Sing Se. Toph od razu pobiegła do swojego pokoju i rzuciła się na łóżko.
- To Dobranoc! - krzyknęła Toph.
- Co z tą dziewczyną? - spytał zdenerwowany mnich.
- Aang, jutro zaczniemy poszukiwania jest środek nocy. Cały dzień spędziliśmy szukając jednego zwoju. - wojownik poszedł do pokoju i po chwili zanurzył się w głębokim śnie.
- No dobrze. - Awatar zbliżył się do Katary, położył jedną dłoń na jej policzku, a drugą objął w pasie, po chwili ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku.
- Dobranoc kochanie. - odpowiedziała dziewczyna i pokierowała się w stronę swojego pokoju.
- Dobranoc. - uśmiechnął się lekko i również poszedł do pokoju, położył się wygodnie i zamknął oczy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)