Rano słońce świeciło bardzo mocno. Promienie padały prosto do świątyni. Toph wstała jako pierwsza, poszła do pokoju w którym spał Sokka i zbliżyła się.
- Sokka, wstawaj! - krzyknęła w ucho dla wojownika.
- Co?! Gdzie?! Jak?! - powiedział zaspany po czym spadł z łóżka.
- Super, wstałeś już. Teraz pomożesz mi się spakować.
- Ehm... - wojownik spojrzał zdenerwowany na przyjaciółkę.
- No choć! - niewidoma dziewczyna uśmiechnęła się i pociągnęła przyjaciela za nadgarstek.
Ezzy była już przygotowana do wyjazdu. Nie mogła zostać tutaj dłużej po tym co zrobiła, nie mogła o tym myśleć. Dziewczyna usiadła koło bizona i cicho czekała na resztę.
Gdy Aang się przebudził ujrzał w swoim pokoju piękną dziewczynę, była to Katara.
- Kochanie, co robisz? - spytał przecierając oczy.
- Pomagam ci się spakować. - niebieskooka podeszła do chłopaka i pocałowała delikatnie w usta.
Avatar wstał i pomógł dziewczynie. Po kilku minutach pakowania, Aang wziął rzeczy i zaniósł na bizona.
- Gotowy? - mnich spytał przyjaciela.
- Tak możemy już lecieć. - odparł władca ognia.
Drużyna wsiadła na bizona i chciała już wyruszać.
- Aang, dlaczego nie lecimy? - spytała Ezzy.
- Gdzie jest Katara?! - mnich zszedł z Appy i zobaczył idącą w jego stronę dziewczynę.
- Katara gdzie ty byłaś? -spytał
- Skoro wyruszamy bez śniadania to postanowiłam coś nam zrobić na drogę. Chyba głodni nie wrócimy do Ba Sing Se.
Avatar podszedł do dziewczyny i wziął od niej jedzenie.
- Pomogę ci.
- Dziękuję. Kochany jesteś. - Katara zbliżyła się do Aanga i pocałowała w policzek.
Chłopak podskoczył do góry i położył jedzenie na bizonie. Szybko zszedł, wziął dziewczynę na ręce i uniósł się na Appe.
- Appa, Hop-Hop. - powiedział głośno mnich po czym wielki bizon uniósł się w powietrze.
Appa leciał bardzo szybko i dzieliła ich jedynie godzina do Ba Sing Se. Katara wyjęła jedzenie i poczęstowała wszystkich. Dziewczyna wzięła trochę i przysunęła się do Ezzy.
- Proszę. - niebieskooka położyła trochę jedzenia koło dziewczyny.
- Dziękuję. - odpowiedziała szybko i oderwała wzrok.
Katara usiadła obok Aanga i położyła głowę na jego ramieniu. Lekko się wtuliła i patrzyła na piękne chmury. Avatar spojrzał na dziewczynę i objął ją w pasie.
- Nie powinniśmy najpierw odprowadzić Zuka? - spytał zdziwiony wojownik.
- Spokojnie Sokka. - uśmiechnął się. - W Ba Sing Se mam kilka balonów i nimi wrócę.
- Właśnie! Kiedy będziemy już w Ba Sing Se? - spytała znudzona Toph.
- Mam dla ciebie dobrą wiadomość Toph. Jesteśmy nad miastem. - mnich odwrócił się i uśmiechnął w stronę niewidomej dziewczyny.
Przyjaciele wylądowali, najpierw pożegnali się z Zuko i wrócili do swojego domu w luksusowej części Ba Sing Se.
- To ja już pójdę. - odpowiedziała Ezzy.
- Stój! Odprowadzę cię. - krzyknął mnich w stronę dziewczyny. - Ja cię zabrałem to i ja muszę cię teraz odprowadzić.
Aang podszedł do Katary i delikatnie pocałował w policzek.
- Niedługo wrócę.
Avatar i Ezzy szli w milczeniu. Po chwili dziewczyna spojrzała w stronę mnicha.
- Aang, wcale nie musiałeś mnie odprowadzać...
- Nigdy nie byłaś w tej części Ba Sing Se, to miasto jest ogromne. Zgubiłabyś się.
- Aang, przepraszam cię za wszystko. Wiem, że mi nie wybaczysz tego co zrobiłam.
- Ezzy, nie mnie powinnaś przepraszać. Tylko Katare.
- Za to co jej zrobiłam ona mnie na pewno nie wybaczy. - dziewczyna spuściła głowę w dół.
- Mylisz się. Katara potrafi wybaczać...
- Za to co zrobiłam?! To wątpię.
- Najpierw musi wszystko przemyśleć za nim komukolwiek wybaczy.
- Rozumiem...
Po kilku minutach wreszcie dotarli przed dom Ezzy.
- Do zobaczenia. - powiedział mnich. Wysunął lotnię i uniósł się w powietrze.
- Żegnaj! - krzyknęła i weszła do środka.
***
- Gdzie Iskrzące Paluszki?- spytała Toph podchodząc do Katary.
- Poszedł odprowadzić Ezzy.
- Uuu - zaśmiał się Sokka.
Avatar wylądował koło domu i chciał wejść do środka gdy usłyszał Sokke.
- Co jeśli Aang poszedł z nią bo do niej coś czuje? - wojownik cicho zaśmiał się w stronę siostry.
- Nie prawda. - odpowiedziała ze łzami w oczach Katara.
- Nie wierz tego na pewno. - wojownik usiadł koło siostry.
- Przestań! - dziewczyna przetarła ręką policzek po którym spływała łza.
- Dobra, przepraszam. - Sokka chciał przytulić siostrę lecz ona się od niego odwróciła.
- Właśnie, przestań Sokka. - powiedział głośnym tonem Aang wchodząc do środka. - Co ty w ogóle mówisz?! - spytał wkurzony.
- Mówię coś co mogło by się wydarzyć! Nie chcę abyś ranił moją siostrę Aang! - wojownik wstał i poszedł do swojego pokoju.
- To ja też pójdę. - Toph również poszła.
Avatar podszedł do swojej dziewczyny i usiadł obok.
- Kochanie... - powiedział cicho. - Nigdy do niej nic nie czułem, ty jesteś jedyną dziewczyną którą kocham i kochać będę.
Katara spojrzała w stronę chłopaka.
- Wiem... Też cię kocham Aang. - dziewczyna rzuciła się na ramiona chłopaka, zbliżyła się i zamknęła oczy. Po chwili ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku.
Następnego dnia Aang i Sokka poszli do miasta aby kupić coś do jedzenia, natomiast Toph i Katara zostały w domu.
- Kataro, możemy porozmawiać? - Toph podeszła do dziewczyny i usiadła obok.
- Jasne. O co chodzi?
- Jak to jest mieć przy sobie osobę która cię kocha i opiekuję się tobą. Chodzi mi o chłopaka.
- To wspaniałe uczucie. Nie da się go opisać, tak jak nie da się opisać miłości. - Katara uśmiechnęła się w stronę niewidomej przyjaciółki. - Dlaczego pytasz?
- Tak tylko spytałam.
- Rozumiem.
Dziewczyny były same w domu aż do wieczora.
- To dziwne, że chłopaków jeszcze nie ma. - zdziwiła się Toph.
- To bardzo dziwne.
Po chwili Katara i Toph usłyszały głosy dobiegające zza drzwi. To był Sokka i Aang.
- Ej otworzycie nam? - krzyknął zza drzwi Sokka.
Katara zdziwiła się dlaczego nie mogą sobie sami otworzyć drzwi po chwli wstała i otworzyła.
- Ehm... Sokka... Aang. Co to ma być? - Katara wytrzeszczyła oczy. - Wy Ba Sing Se obrabowaliście?
- Nie. - odpowiedział wojownik wchodząc z Aangiem do środka z wielkim koszem jedzenia.
- Była niezła wyprzedaż! - zaśmiał się mnich.
- Uuu czyli jest co jeść. - krzyknęła radosna Toph i pobiegła do kuchni.
Aang wybiegł z kuchni. Podbiegł do Katary i uniósł ją do góry.
- Aang, co ty taki szczęśliwy? - zaśmiała się niebieskooka.
Avatar objął dziewczynę i delikatnie pocałował w usta.
- Jutro wieczorem idziemy do nowej restauracji. Sami... We dwoje... Tylko my.
- Naprawdę? - dziewczyna szeroko uśmiechnęła się i mocno przytuliła się do mnicha.
Drużyna zjadła pyszną kolację którą przygotowała Katara. Po kilkunastu minutach wszyscy poszli spać.
Fantastyczne!!!
OdpowiedzUsuńJej Aang i Katara idą do restauracji *.*
Ciekawe o co chodziło Toph ^^
Z niecierpliwością czekam na następne! ♥
Wspanialy !! Czekam na nastepny :D
OdpowiedzUsuń